poniedziałek, 18 lipca 2016

Rozdział 2

Dzisiaj mój pierwszy dzień w nowej szkole. Będę w klasie z Ambar, ale poza nią nikogo jeszcze nie znam. Co jeśli nikt mnie nie polubi? Albo zrobię z siebie idiotkę przed moją klasą, co wtedy? Oj Luna nie myśl tak dużo bo w końcu eksplodujesz. Powiedziałam do siebie w myślach. Założyłam mundurek który musimy nosić i zeszłam na śniadanie. Przy stole siedziała już Ambar i Pani Sharon a moja mama własnie podawała jedzenie. Przywitałam się i usiadłam na miejscu obok Ambar. Zjadłam dwie kanapki z szynką. Pani Benson powiadomiła nas że,za pięć minut będzie kierowca który zawiezie nas do szkoły. Chciałam pójść na górę po plecak ale przeszkodził mi głos Ambar :
- Lunita weź ze sobą rolki. Po szkole szykuje dla ciebie niespodziankę.
Spojrzałam na nią pytającym  wzrokiem a ona tylko uśmiechnęła się tajemniczo i wyszła z domu. Pobiegłam szybko po swoje rzeczy. Nie chciałam żeby kierowca na mnie czekał a co gorsza żebyśmy spóźniły się do szkoły. Chwile potem siedziałam już w samochodzie i jechałam do szkoły. Siedziałam zamyślona i nie zauważyłam gdy dojechaliśmy. Ambar pobiegła od razu do swoich przyjaciółek a ja nie znając nikogo poszłam w stronę wejścia do szkoły. W drzwiach  zderzyłam się z jakimś chłopakiem.
- Ojejku przepraszam, nie widziałam cię.
- Nic się nie stało, jesteś nowa? Nigdy cię tu nie widziałem.
- Tak, jestem Luna.
- Ładne imię. Jestem Gaston. W której jesteś klasie?
- Yyy... w 2 dee.
- To tak jak ja.Super w końcu jakaś sexy lala w tej klasie.
Czułam że moje ciało mnie zdradza i na moje policzki wkrada się rumieniec. On chyba to zauważył bo po chwili dodał :
- Nie rumień się tak, jesteś śliczna i zasługujesz na takie komplementy codziennie, a teraz chodź mamy jeszcze trochę czasu, oprowadzę cię po szkole.Nie przyjmuje odmowy!- powiedział i zaczął iść wzdłuż korytarza.Nie mając wyboru podążyłam za nim. Po 20 min. jego paplaniny doszliśmy pod sale chemiczną gdzie mieliśmy pierwszą lekcje. Chwile po dojściu zadzwonił dzwonek. Wszyscy zaczęli iść na lekcję. Jako nowa uczennica weszłam do klasy jako ostatnia. Przywitał mnie głośny głos Gastona :
- Moja droga klaso przywitajmy serdecznie naszą nową lalunie. Panie i panowie oto Luna Valente!!
Miałam wrażenie że chce coś dodać ale powstrzymał go surowy głos nauczycielki :
- Dziękujemy Panie Perida  za przedstawienie nam nowej koleżanki. Panno Valente na dzisiejszej lekcji będziemy robić doświadczenie więc jestem zmuszona rozkazać pani usiąść z Panem Perida.
Uśmiechnęłam się do niej i usiadłam na wolnym miejscu obok Gastona.
- Na dzisiejszej lekcji zbadamy wpływ jodku potasu na perhydrol i płyn do mycia naczyń. Weźcie proszę zlewkę i wlejcie do niej trochę perhydrolu w tym czasie druga osoba niech wleje tyle samo płynu do mycia naczyń. Gaston zaczął lać perhydrol. Miałam wrażenie że trochę za dużo tego nalał ale no trudno. Wlałam tyle samo płynu do mycia naczyń. Teraz mieliśmy to wymieszać.Na koniec dodaliśmy kilka kropel jodku potasu. To co się wydarzyło w kilku sekundach było niesamowite. Z naszej zlewki zaczęła wydobywać się żółtawa piana a dzięki moim rączką w następnej chwili znajdowała się ona na twarzy Gastona. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu który przywołał nauczycielkę.
- Co tutaj się dzieje?!
- Niestety dodaliśmy  za dużą ilość składników.- Tłumaczyłam się.
- Niech wam będzie. Panie Perida niech pan pójdzie się umyć a Pani panno Valente niech  pani tu posprząta.- Powiedziała i odeszła.
Wściekły Gaston wyszedł do łazienki a ja wzięłam się za sprzątanie. Nadal nie mogę przestać się śmiać.Zdążyłam wszystko ogarnąć i zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec lekcji. Wyszłam jako jedna z pierwszych osób. Już miałam iść na piętro gdzie mamy teraz lekcje lecz znów zatrzymał mnie głos Ambar :
- Hej Lunita, mam sprawę do ciebie.
- Jaką?Trochę mi się spieszy.- Skłamałam. Nie chciałam się jej tłumaczyć.
- Po pierwsze poznaj Mattea, mojego chłopaka.
- Hej, Jestem Luna.- Przedstawiłam się.
- Hej, Matteo. Słyszałem o tobie.- Jestem ciekawa co mu Ambar o mnie mówiła ale dopytam go kiedy indziej.
-  Druga sprawa to twoja pierwsza lekcja. Co to miało znaczyć?!
-  Zasłużył sobie na to poza tym nic mu się nie stało.- Powiedziałam i zaczęłam iść w stronę łazienki. Zatrzymał mnie głos Mattea :
- Uważaj na niego, będzie chciał się zemścić.- Odwróciłam się i rzuciłam
- Dzięki, będę uważać. - Odeszłam do łazienki. Załatwiłam swoje sprawy i poszłam na kolejna  lekcje. Dzień w szkole minął nie tak źle. Na kolejnych lekcjach siedziałam z daleka od Gastona. Poznałam Ninę która siedziała sama więc przysiadłam się do niej. Po lekcjach Ambar i Matteo wyciągnęli mnie do Jam & Roller. Już wiem po co Ambar chciała żebym wzięła rolki. Wjechałyśmy na tor. Matteo chciał zobaczyć jak jeżdżę. Pokazałam jeden swój układ. Był zdziwiony że tyle potrafię. Stworzyliśmy jeden wspólny układ razem z Ambar. Po 2 godzinach byłam wyczerpana. Poszłam do szatni żeby się przebrać tam czekał na mnie mój kolega.
- Czas na zemstę.- Wtedy zaczęłam się trochę bać.
~~*~~
Oto i rozdział 2.
Jaka zemsta czeka Lunę?
Tego dowiecie się już jutro.
Buziaki :**  
 

1 komentarz:

  1. No nieźle. Świetnie! :D
    Naprawdę. Takiej relacji Gaston-Luna jeszcze nie było :D
    Czekam na next! <3
    Oj świetne opowiadanko się zapowiada! :*
    I zapraszam do siebie na nowy rozdzialik ^^ :)
    Całuję, Marlene.

    OdpowiedzUsuń