poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Rozdział 20

Ambar:

Dzisiaj poniedziałek a razem z nim zajęcia z teatru. Kompletnie o nich zapomniałam. Mieliśmy na dzisiaj przygotować scenkę w której będziemy udawać kogoś innego. Ja razem z Delphi i Jazmin zamieniłyśmy się. Ja miałam być Jaz, Delphi mną a Jaz Delphi. Jazmin chyba wyszło to najlepiej. Delphi pokazała mnie jako ta zła Ambar której nie obchodzi nic oprócz siebie ale przecież ja już taka nie jestem. Zmieniłam się i to chyba na lepsze. A wszystko dzięki Lunie. Nigdy nie pomyślałam że jedna osoba aż tak zmieni moje życie. Gdyby nie ona nadal byłabym z Matteo i wmawiała sobie że to miłość. A tak to poznałam chłopaka dzięki któremu czuje że mogę spędzić z nim resztę życia. Chciałabym żeby i Luna i Matteo znaleźli kogoś takiego. A może? Nie to jest niemożliwe. Chociaż? Może? To nie było by takie złe. Nawet ja mogę wymyślić coś sensownego. Tylka jak ich połączyć? Zaczęłam się zastanawiać jak to by wyglądało. Widok w moich myślach był całkiem ładny.

Luna:

Nauczycielowi fotografii bardzo spodobały się nasze zdjęcia. Zwrócił nam tylko uwagę o światło padania. Dostaliśmy ocenę A+.  Obecnie ćwiczymy z Matteo nasz układ.Idzie nam coraz lepiej. Ale zawsze jest jakieś ale. Tym razem nie potrafię mu zaufać w jednej figurze. Bo jaką mam pewność że mnie nie upuści? Gaston zapewnia mnie że nic się nie stanie ale jednak ja mam pewne obawy. Konkurs za niecałe dwa tygodnie. Dzisiaj pokazaliśmy Tamarze naszą piosenkę po przyspieszeniu. Bardzo jej się spodobała. Cieszyła się że tworzymy coś nowego. Oznajmiła mi również że jak chłopaki byli w stanie pracować razem i się nie po zabijać to ja jestem w stanie zaufać Matteo. Wyglądało to jakby wszyscy byli przeciwko mnie. Eh...zrobiliśmy sobie krótką przerwę. W barze spotkaliśmy Ambar i Simona. Rozmawiali o czymś przyciszonym głosem. Mam nadzieje ze nic nie kombinują. Nie chcieliśmy im przeszkadzać więc poszliśmy w stronę Gastona który przepraszał Ninę za wczorajsze zachowanie. Po minie Niny poznałam że ma go już dość. Uratowaliśmy ją na chwile. Pogadałam z Niną o lekcjach na jutro. Czekała na mnie przeklęta chemia której nie rozumiałam. Matteo zaproponował mi wspólną naukę.Nie miałam wyjścia. Rodzice gdyby się dowiedzieli nie pozwoliliby mi wystartować w konkursie. Postanowiliśmy odrobić lekcje po próbie, u niego w domu. Zapowiada się ciekawy wieczór ale trzeba się wziąć do pracy. Po drodze na tor zgarnęliśmy jeszcze Ambar i Simona. Z każdymi kolejnymi ćwiczeniami było jeszcze gorzej. Tym razem z którymś obrotem wylądowałam razem z Matteo na podłodze. Upadek nie był aż taki bolesny ponieważ upadłam na niego. Dopiero teraz widzę jakie ma ładne oczy. Takie brązowe z nutką niebieskiego. Jezu o czym ja myślę? Skarciłam się. Matteo oczywiście musiał pokazać mi swój ironiczny uśmieszek. Ambar pomogła mi wstać. Byłam wściekła. Pierwszy raz nie mogłam nauczyć się układu.
To już zaczęło mnie przerastać. Może lepiej się poddać? Ustąpić miejsce Ambar? Co się ze mną działo? Teraz nie byłam w stanie sobie na to odpowiedzieć. Matteo wyrwał mnie z rozmyślań. Zaproponował żebyśmy poszli się pouczyć. Nie uśmiechało mi się to ale wiedziałam że sama nie dam rady chemii. Jego dom był całkiem blisko mojego. Wnętrze było jasne i przestronne ale było w nim jakoś cicho. Jakby nie było żywej duszy. Dowiedziałam się że jego rodzice wyjechali a służba znajdowała się najprawdopodobniej w kuchni. Zaprowadził mnie do salonu. Było mi bardzo wygodnie. Wolałam spędzić ten wieczór siedząc z nim na kanapie i rozmawiać albo coś obejrzeć a nie odrabiać prace domową ale lekcje same się nie odrobią. Ku mojemu zdziwieniu poszło nam szybko. Nie licząc jednej książki rzuconej w mojego nauczyciela. I do tego jeszcze wszystko zrozumiałam. Matteo jest świetnym nauczycielem. Prosił mnie żebym została na kolacji. Nie chciał jeść sam. Zgodziłam się. Chociaż tak mogłam się mu odwdzięczyć. Wysłałam tylko Ambar SMS-a żeby nie czekali na mnie. Kolacja z Matteo przebiegła w ciszy. Zrobiło się późno. Zaproponował że mnie odprowadzi. To było miłe z jego strony ale mieszkałam tylko trzy ulice dalej. Zapewnienia że nic mi się nie stanie nie dały pożądanego efektu. Tak więc wracałam w towarzystwie mojego drogiego przyjaciela. Opatulona w jego bluzę gdyż wieczory stały się dość chłodne. Droga minęła nam na przyjemnej rozmowie. Trochę o szkole. Trochę o konkursie. Dowiedziałam sie że jeśli zrezygnuje on razem ze mną. Nie mogłam mu tego zrobić. Postanowiliśmy że jutrzejszy dzień poświęcimy na różne ćwiczenia zaufania. Obu stronom wyjdzie to na dobre. Całkiem szybko udało nam się dotrzeć do mojego domu. Pożegnaliśmy się buziakiem w policzek. Dopiero w pokoju zorientowałam się że nie oddałam mu bluzy. Nie zdążyłam dobrze się rozebrać a do pokoju wpadła Ambar żądając mnóstwo pytań. Na moje nieszczęście musiała poznać bluzę Matteo. Zaczęła snuć te swoje teorie. Zamknęła się dopiero jak dostała poduszką. Oczywiście wielka Ambar Smith musiała mi oddać. Tak zaczęła się walka którą oczywiście wygrałam.

Następny dzień:
Roller:
Ambar:

Dzisiejszy dzień zrobiliśmy sobie wolny od wrotek. Ja akurat wykorzystałam to na śpiewanie z Simonem. Zaśpiewaliśmy ,,Profugos". Ładnie nam wyszło. Chcielibyśmy ją zaśpiewać na kolejnym Open'ie. Luna zajmowała się jakimiś ćwiczeniami na zaufanie. Jak dla mnie to ich nie potrzebuje ale i tak by mnie nie posłuchała. Nadal nie daje mi spokoju bluza Mattea w Lunity pokoju. To by znaczyło że była u niego. Jestem ciekawa co tam sami robili bo rodzice Mattea wyjechali z tego co pamiętam. Moje oko zauważyło też Jazmin i Nica. Siedzieli razem. Rozmawiali i trzymali się za ręce. Czekajcie co? Oni trzymają się za ręce? I Jaz nic mi nie powiedziała? Dlaczego ja nic wcześniej nie zauważyłam? Nigdzie za to nie widziałam Niny i Gastona. Zazwyczaj Ninka odrabia gdzieś w kącie lekcje a teraz jej nie ma. Czyżby odważyła się wrócić na wrotkowisko? Później to sprawdzę. Teraz jestem zajęta Simonem który stworzył dla mnie piosenkę. Jaki on jest cudowny. Nie mogłam wymażyć sobie lepszego chłopaka. Gdy skończył zasłużył na całusa odemnie. Piosenka była śliczna.

Sharon:

Skończyłam rozmawiać z prawdziwymi rodzicami Luny. Kto by pomyślał że rozwiązanie zagadki będzie takie proste. Jej mama była w szoku że po szesnastu latach jej córka się odnalazła. Chciała ją zobaczyć jak najszybciej ale lepiej dla Luny i jej brata że jeszcze o sobie nie wiedzą. Wszystko wypłynie na jaw gdy przyjdzie czas.
~~*~~

niedziela, 28 sierpnia 2016

Rozdział 19

Luna:


Na dzisiaj mam zaplanowany trening z Matteo. Nie wiem jak nam pójdzie. Nigdy z nim nie jeździłam. Mam nadzieje że nie okaże się to wielką katastrofą. Dzisiaj dowiedziałam się że Ambar wystąpi z Simonem jako nasi zmiennicy. Gaston sam zrezygnował. Ważniejsza dla niego jest nauka jazdy Niny. Mam nadzieje że z ich relacji wyjdzie coś poważniejszego.
Aktualnie jedziemy z Ambar do Rollera. Podwozi nas nasz kierowca. Troszkę dzisiaj zaspałyśmy a nie możemy się opóźnić w końcu jesteśmy umówieni z Tamarą. Ustaliliśmy z nią że będziemy ćwiczyć w czasie kiedy tor będzie zamknięty. W samochodzie pokazałam Ambar piosenkę którą stworzyliśmy z Matteo. Ogólnie jej się podobała ale zaproponowała trochę szybsze tępo. Zgodziłam się ale osobiście my nie znamy się aż tak na muzyce więc zostało nam tylko przekazać ją Simonowi i Matteo żeby się tym zajęli. Miejmy nadzieję że jakoś im się uda współpracować i nikt nie zostanie ranny. Spóźniłyśmy się tylko trzy minuty. Tamara nie była zła. Tylko chłopaki się krzywo spojrzeli ale nie zwróciliśmy na nich uwagi. Przebranie zajęło nam dwie minuty. Nasze wrotki były sprawdzone przez Pedra więc nie musieliśmy poświęcać im więcej czasu. Próba szła nam bardzo opornie. Nie potrafiliśmy się z grać. Ambar co chwile krzyczała albo na Matteo albo na Simona. Matteo coraz bardziej był na nią wściekły a Simon tylko śmiał się z humorków swojej dziewczyny. Tak Ambar i Simon chodzą ze sobą od kilku dni. A ja wolałam się nie udzielać. Przy którejś z koleji kłótni poszłam do Niny i Gastona którzy byli naszą publicznością. Po stroju Niny poznałam że dzisiaj jej pierwsza lekcja nauki jazdy. Miała na sobie wszystkie możliwe ochroniarze i kask. Patrzyła z przerażeniem na figury które tańczyliśmy. Było po niej widać że się bała lecz przy Gastonie wiedziałam że nic jej się nie stanie. Nawet nie zauważyłam kiedy Ambar i Matteo przestali się kłócić. Ogarnęłam się dopiero gdy Matteo mnie zawołał i oznajmił że zaczynamy. Udał nam się jeden numer i jak tak dalej pójdzie to nie wyrobimy się do konkursu. Przyszedł czas na otworzenie toru. Tamara nas zostawiła, musiała wracać do pracy. Zostaliśmy sami i kilkanaście innych osób które przyszły pojeździć. Można było zobaczyć Gastona trzymającego Ninę za ręce. Jeździli daleko od wszystkich. Nie wierzyłam że zobacze Ninę jeżdżącą na wrotkach. Miałam nadzieję że kiedyś będzie taka jak my i wystąpi z nami w jakimś etapie konkursu.  Ćwiczyliśmy tak do pory obiadowej. Zrobiliśmy jedną większą przerwę i poszliśmy się napić. Gdy wracaliśmy byliśmy świadkami bardzo ciekawej sceny. Nina wcześniej taka nieśmiała teraz krzyczała na Gastona który bezskutecznie próbował ją uspokoić. Z usłyszanej rozmowy można było się domyślić że Nina jest zła ponieważ Gaston ją puścił i niestety odrobinę się potłukła. Skończyło się na tym że rzuciła mu kask pod nogi i poszła do szatni. Biedny Gaston usiadł na ławce zastanawiając się jak może ją uspokoić. Pocieszyłam go że niedługo jej przejdzie i jeszcze nie raz razem po jeżdżą. Znałam Ninę i wiedziałam że jak się uspokoi to jej przejdzie. Podziękował mi za słowa wsparcia i zapytał o konkurs. Widząc jak się kłucili stwierdził że cieszy się że nie musiał być na miejscu Simona. Chyba tylko Simonowi to nie przeszkadzało. Na dzisiaj odpuściliśmy sobie dalsze ćwiczenia. Chłopaki dowiedzieli się że muszą przyspieszyć odrobinę naszą piosenkę. Zaczęli krzywo się patrzeć na nas i na siebie z wiadomych przyczyn. Współpraca między tymi dwoma nie może zakończyć się dobrze ale widząc nasz wzrok nie zaprzeczyli. Poszli do pracy zostawiając nas samych. Przeszliśmy się do baru. Gaston zagłębił się w rozmowę z Pedro a ja z Ambar dosiadłyśmy sie do Jazmin. Odkąd Delphi ma zakaz przebywania w Rollerze Jaz zastajemy jak siedzi sama z nosem w tablecie. Szkoda mi jej ale co mogę poradzić? Właściwie nic. Pogadałyśmy chwile o blogu dziewczyn. Nadal pojawiają się komentarze Felicyty For Now i nadal nie wiadomo kto stoi za tajemniczą dziewczyną. Internauci są nią zachwyceni. Przez to Styl i Szyk traci coraz więcej fanów. Według mnie mogłyby zmienić treści które wyrzucają ale to nie mój blog więc nie będę nic sugerować. Popołudnie minęło nam strasznie szybko. Obiad zjedliśmy w pobliskiej knajpie.Chłopakom z delikatnymi kłótniami udało się przyspieszyć piosenkę. Na szczęście nie doszło między nimi do niczego poważniejszego. Pod wieczór wróciliśmy do domu. Trafiliśmy akurat na kolację. Po kolacji poszłam do pokoju. Byłam wyczerpana. Jutro poniedziałek a razem z nim lekcje pozalekcyjne. Chłopaki zadbali o zdjęcia które zrobiliśmy w parku. Wywołali je i umieścili w folderze. Jedna kopia na lekcje i cztery kopie dla nas wszystkich. Miło z ich strony. Przejrzałam nasze zdjęcia i wybrałam te nnajładniejsze Byłam na nich ja i Matteo. Nina i Gaston a także ja z Niną i Gaston i Matteo. Postanowiłam powiesić je na jednej ze ścian. Brakuje mi tylko zdjęć Ambar i Simona. Muszę przy okazji im jakieś zrobić. Usunęłam całkiem szybko. Przyśnił mi się ta sama posiadłość co kiedyś ale teraz nie byłam na huśtawce tylko w altance. Obok siedział chlopak. Był raczej w moim wieku. Patrzył się na mnie z miłością i czochrał mi włosy. Ehh jak ja tego nie lubie. Gdy się obudziłam miałam wrażenie że znałam tego chłopaka który siedział koło mnie. Te jego brązowe oczy. Gdzieś już takie widziałam  ale nie wiedziałam gdzie.
~~*~~
Dziękuje :*
Czuje się już o wiele lepiej 
Rozdział króciutki ale jest w nim to co najważniejsze
Jutrzejszy rozdział będzie dłuższy i będzie nasze Lutteo
Już zaraz rozpoczyna się szkoła nie wiem jak często będę w stanie dodawać rozdziały 

sobota, 27 sierpnia 2016

Rozdział 18

Luna:

Dzisiaj sobota a razem z nią Open Music w Rollerze. Pierwszy wystąpi Roller Band. Po nich Jim,Jam i Ramiro. Następnie Jazmin zaśpiewa piosenkę ,,Chicas Asi''.I na koniec Ambar, ja, Gaston i Matteo z piosenką ,,Un destino". Siedzimy z Ambar i Jazmin w garderobie. Zaraz rozpoczyna się Open a my jeszcze nie jesteśmy gotowe. Chłopaki czekają na nas przy barze. Mamy nadzieje ze nie nudzi im się bez nas. Dobra skończyłyśmy wreszcie. Przy jednym ze stolików zauważyliśmy naszych chłopaków. Co było dziwne to to że zastaliśmy Ninę siedzącą obok i rozmawiającą z Gastonem. Coraz częściej można ich spotkać razem. Fajnie że chociaż im się jakoś układa. Roller Band zaśpiewał piosenkę ,,Eres". Simon śpiewał dla Ambar. To było takie romantyczne. Ambar stała jak zamurowana. Matteo tylko się przyglądał. Nadal go to bolało ale starał się to ukryć. A ja jako jego przyjaciółka nie wiedzialam co robić. Spojrzałam z nadzieją na Gastona. Ale on też nie miał pojęcia jak mu pomóc. Miałam nadzieje że ćwicząc ze mną do konkursu chociaż w mniejszej części zapomni. Jim, Jam i Ramiro zaśpiewali piosenkę ,,Cuando Bailo". Według mnie ta piosenka nie pasowała do tonacji dziewczyn ale to był ich wybór. Jazmin poszło świetnie. Pierwszy raz słyszałam jak śpiewa. Nadeszła nasza kolej. Wyszło nam dobrze. Dopiero w tańcu zauważyłam jak Nina patrzy na Gastona. I ona mi nic nie powiedziała? Przecież to widać że się w nim zakochała. A ja, jej najlepsza przyjaciółka nic nie zauważyłam. Później muszę ja o niego wypytać. Nim się obejrzeliśmy a Open się skończył. Nawet nie zauważyłam że na widowni byli moi ,,rodzice". Zobaczyłam ich dopiero jak cześć osób sobie poszła. Uciekłam do garderoby. Co oni w ogóle tu robią? Po co przyszli? Ambar zrozumiała moje zachowanie. Wybiegła razem ze mną.
- Jak myślisz co oni tu robią? - Zapytała.
- Nie wiem. W ogóle po co oni tu przyszli? Skąd wiedzieli gdzie jest Roller? - Miałam mnóstwo pytań bez odpowiedzi.
- Nie wiem, jak chcesz to pójdę z nimi pogadać.
- Mogłabyś?
- Pewnie. Poczekaj tu.
- Dzięki. - Byłam jej wdzięczna. Wróciła szybciej niż myślałam.
- Luna oni chcę z tobą rozmawiać.
- Ale ja nie chce.
- Chcesz tak ciągle uciekać? W końcu będziesz musiała stawić czoła wszystkim przeciwnością.
- Może i masz racje. Ale proszę pójdź ze mną.
- Dobrze. Będę przy tobie.
- Dziękuje że jesteś.
- Zawsze będę. - Przytuliłyśmy się. Nigdy nie pomyślałam że będziemy takimi przyjaciółkami. Poszłam za nią. W oddali widziałam moich ,,rodziców". Miałam coraz większe wątpliwości. Nie rozmawiałam z nimi od tej pamiętnej rozmowy. Pocieszała mnie tylko obecność Ambar.
- Córciu byłaś wspaniała. - Odezwała się moja ..mama".
- Córciu? Nie jestem waszą córką. I nigdy nie byłam.
- Dla nas zawsze będziesz naszą córką. - Powiedział ..tata".
- Ale dla mnie wy nie będziecie moimi rodzicami. - To były moje ostatnie słowa. Poszłam do Matteo. Chciałam znaleźć sobie jakieś zajęcie i nie myśleć już o moich ,,rodzicach''. Czas żeby wziąć się za konkurs.
- Matteo musimy się wziąć za konkurs. Masz jakiś pomysł?
- Możemy wykorzystać coś z naszych wspólnych choreografii albo stworzyć coś nowego, coś naszego.
- Wolałabym chyba coś własnego.
- To bierzemy się za pisanie piosenki?
- Bierzemy.
- To poczekaj, pójdę po gitarę. - Ja w tym czasie zaczęłam myśleć na tekstem.
Wpadły mi do głowy dwa wersy.
Przyjdź, śpiewaj.
Jesteśmy dwoje.
Ale co dalej? Podśpiewywałam sobie te dwa wersy. Przyszedł Matteo.
- No no nieźle ci idzie co dalej?
- Nie wiem może ty coś wymyślisz?
- hmm... Niech pomyśle.
Przyjdź, śpiewaj.
Jesteśmy dwoje.
Muzyka w tobie.
Ta wolna miłość.
- Zmienia świat.
Muzyka zawsze będzie wszystkim. - Dokończyłam.
-  No i mamy zwrotkę. Teraz tylko melodia. - Zaczął coś komponować. To co mu wyszło było całkiem niezłe. Po dwóch godzinach mieliśmy gotową piosenke. Nazwaliśmy ją ,,Musica en ti".
Teraz tylko choreografia. Ale to zostawiliśmy na jutro. Dzisiaj byliśmy zmęczeni. Postanowiłam zbierać się do domu. Znalazłam Ambar i zadzwoniłyśmy po kierowcę. Nie chciało nam się wracać na piechotę. Niedługo potem byliśmy już w domu na obiad. Po obiedzie zostałam na chwile żeby zapytać się Pani Sharon czy może dowiedziała się czegoś istotnego o moich rodzicach ale nie dowiedziałam się niczego istotnego. Nie mogłam się doczekać kiedy poznam moich rodziców. Jeśli w ogóle dowiem sie kim oni są. Ten czas leci tak szybko. Zaraz październik a razem z nim konkurs. Potem urodziny Gastona na które trzeba będzie coś zorganizować. I zaraz po tym kończy się sezon wrotkarski.
~~*~~
Przepraszam
Wiem że rozdział miał być wczoraj
Ale dopadła mnie choroba
Nie mam siły na nic
Motywuje mnie tylko ostatni odcinek Luny
A już jutro próba Luny i Matteo oraz pierwsza lekcja Niny.

piątek, 26 sierpnia 2016

Kawa z Matteo

Jam and Roller za 10 lat


Dużo się zmieniło. Dzisiaj wracamy do starych czasów. 
Matteo czeka już na swojego pierwszego gościa.
Z wielką chęcią odpowie na każde nasze pytanie.


Matteo za 10 lat







środa, 24 sierpnia 2016

Rozdział 17

Czwartek minął szybko. Nim się obejrzeliśmy nastał piątek. A razem z nim drugi etap konkursu w Rollerze. Teraz siedzimy w garderobie i dopinamy ostatnie szczegóły. Dzisiaj konkurs rozpoczynam ja i Gaston. Tuż po nas Jim i Nico, następnie Ambar i Matteo i na koniec Jam i Ramirro. Dzisiaj odpadają dwie pary.  Para która zwycięży wystąpi w konkursie międzynarodowym. Wystąp w takim miejscu znaczy że coś osiągnęliśmy. Ambar gdzieś zniknęła. Pewnie poszła do Simona. Ostatnio bardzo się do siebie zbliżyli jednak ona dalej jest z Matteo który zadaje coraz więcej pytań. A ja już nie wiem co mam mu powiedzieć.
- Luna widziałaś Ambar? - Zapytał już któryś raz dzisiaj.
- Niestety nie. Pytasz się już któryś raz.
- Sorry, zazwyczaj jednak nie znika na chwile przed konkursem.
- Przykro mi. Miejmy nadzieje że dzisiaj wszystko się wyjaśni.
- Aha. Czyli ty coś wiesz! - Spojrzał się na mnie oskarżycielskim wzrokiem.
- Przepraszam ale nie mogę. - Uciekłam. Nie chciałam go okłamywać ani też zdradzić przyjaciółki. To nie tylko dla nich było trudne. Zamknęłam się w łazience. Nie zamierzałam wychodzić aż do rozpoczęcia konkursu. Poprawiłam makijaż. Usłyszałam pukanie i głos Tamary.
- Luna? Wszystko w porządku? Pora zaczynać. - Wyszłam.
- Wszystko dobrze. Zaczynajmy.
- W takim razie powodzenia.- Przytuliła mnie. Tamara była starsza ale bardzo miła. Zawsze nas wspierała. Taka nasza druga mama. Zaśmiałam się na samą moją myśl. Pora zaczynać. Wszyscy życzyli nam powodzenia. Dziękowałam im za wsparcie. Na trybunach spostrzegłam Ninę. Miłe że się pojawiła. Występ wyszedł nam całkiem nieźle chociaż mogło być lepiej. Teraz tylko czekać na wyniki. W wejściu minęliśmy się z Jim i Nico. W garderobie czekali na nas Ambar i Matteo.
- Cudownie wam poszło.  - Zaczęła Ambar.
- Dzięki ale mogło by być lepiej. - Nie byłam zadowolona z występu.
- Teraz wasza kolej. Powodzenia. - Rzucił Gaston. Przytuliłam się z nią a nawet z Matteo. Wiedziałam że pójdzie im świetnie. Nim się obejrzeliśmy a wrócili. Jeszcze mniej niż dziesięć minut i poznamy wyniki. Już nie mogę się doczekać. Czekaliśmy jeszcze chwilę w ciszy aż wreszcie zawołał nas głos Tamary. Wszyscy pojechaliśmy na tor. Przyszedł czas na wyniki. Ja i Gaston dostaliśmy 39 punktów od jurorów i 8 punktów od publiczności. Razem mieliśmy 47 punktów. Jim i Nico otrzymali razem 42 punkty. Byli na drugim miejscu. Ambar i Matteo dostali maksymalną liczbę od komisji. A publiczność przyznała im 7. W tym momencie mamy remis. Jak to możliwe? Została nam ostatnia para. Jam i Ramirro dostali razem 40 punktów. To nie zmieniało wyniku remisu. I co teraz?
- Pierwszy raz zdarza się remis na pierwszym miejscu. - Przemówiła Tamara.
- Według przepisów komisja ma teraz za zadanie z tych czterech osób wybrać parę która będzie reprezentować Jam and Roller w konkursie międzynarodowym. - Dodała. Teraz może się wydarzyć wszystko. Złapaliśmy się z Ambar za rękę. Nie potrzebowaliśmy słów. Widzieliśmy jak jurorzy się naradzają. Widać że już mają odpowiedź. Zawołali Tamarę.
-Mamy już wyniki. W konkursie wystąpią...Luna i Matteo! Gratulacje. Ambar i Gaston będą ich zmiennikami. - Byłam w szoku. Że ja? Z Matteo? Spojrzałam na Ambar. Jej mina nie mówiła że jest na mnie zła a wręcz przeciwnie. Cieszyła się. Gaston też nie wyglądał na przybitego. Wszyscy się cieszyli więc ja też. Ambar mnie przytuliła. Chwile po niej przybiegła Nina. Nie wierzyłam w to co się staje. Wystąpię w konkursie międzynarodowym! Strasznie się cieszyłam ale nie chciałam żeby Gaston i Ambar byli przez to smutni.

Matteo:

To było do przewidzenia że wybiorą mnie ale że Luna? Ona ma być moją partnerką? Czeka nas dużo ciężkiej pracy. Gaston raz mi gratulował a raz dziękował. W końcu dzięki mnie będzie mógł więcej czasu poświęcić Ninie którą miał uczyć jeździć. Już życzę mu powodzenia. Ambar zgarnęła mnie z wrotkowiska. Powiedziała że chce pogadać. Mam nadzieje że chodzi o to czego Luna nie chciała mi powiedzieć. Poszliśmy do parku,blisko Rollera. Usiedliśmy na ławce.
- O co chodzi? Od kilku dni zachowujesz się jakbym dla ciebie nie istniał.
- Masz racje. Przepraszam ale ja...my nie możemy już...być razem.
- Ty ze mną zrywasz?
- Tak. Przykro mi ale zakochałam się.
- Kim on jest?
- Nie znasz go. - Kłamała.
- Kim on jest? - Wiedziałem że kłamie.
- To Simon. - Powiedziała cichutko.
- Simon? Były Luny?
- Tak ten.
- Czemu? - Spytałem tylko.
- On daje mi miłość. To co było między nami to przywiązanie. Mam nadzieje że i ty znajdziesz tą jedną jedyną i że kiedyś mnie zrozumiesz i wybaczysz. Żegnaj. - Ona odeszła a ja siedziałem i patrzyłem jak odchodzi. Nie poszedłem za nią. Wiedziałem że nie ma sensu. Że tak będzie lepiej. Ale jednak bolało w końcu tyle ze sobą byliśmy. Tyle przetrwaliśmy. Zawsze razem. Teraz wszystko się zmieni. Siedziałem rozmyślając tak przez krótki czas. Postanowiłem wrócić do Rollera. Luna cieszy się z wygranej więc ja też powinienem. To co się wydarzyło chwile temu zostawiam za sobą. Zaczynam nowy rozdział w swoim życiu. Z nową partnerką na wrotkowisku. Tylko muszę ją jakoś przekonać. Ale nie ma rzeczy niemożliwych dla Matteo Balsano. Na torze dzisiaj było weselej niż zawsze. Wszyscy gratulowali mi wyniku w konkursie. Uśmiechali się do mnie a ja szukałem tylko pewnej osóbki. Znalazłem ją przy jednym ze stolików. Siedziała razem z Niną, Ambar, Gastonem i Simonem. Zauważyłem że Ambar i Simon trzymali się za ręce. Czyli to trwało już jakiś czas. Czułem smutek ale tak na prawdę też nigdy jej nie kochałem. Ona miała racje. To było tylko przywiązanie. Podeszłem do ich stolika.
- Luna możemy porozmawiać? Na osobności. - Zapytałem.
- Jasne, nie ma problemu. - Przeprosiła znajomych. Odeszliśmy troszkę. Nie chciałem żeby słyszeli naszą rozmowę.
- O co chodzi? - Spytała.
- Zostaniesz moją partnerką na wrotkowisku? - Spytałem prosto z mostu. Zaczęła chichotać. Dopiero teraz zauważyłem jaki ma uroczy śmiech.
- Żartujesz?
- Nie.
- Nie wiem. Ambar to moja przyjaciółka.
- Okey. Rozumiem. Wystarczyło powiedzieć nie. - Zacząłem kierować się w stronę wyjścia.
- Zaczekaj. - Złapała mnie za rękę.
- Nie mówię nie. Potrzebuje tylko to przemyśleć. Jutro dam ci odpowiedź.
- Będę czekać.
- Jak się czujesz? Domyśliłam się że już wiesz.
- Wiedziałaś? To o tym nie chciałaś mi powiedzieć?
- Wybacz ale zrozum mnie. Ona mnie o to prosiła.
- Rozumiem. Gdyby Gaston mnie poprosił to też bym dla niego dotrzymał tajemnicy.
- Dziękuje że mnie rozumiesz. Dobrze z tobą?
- Tak. Ja... ja jej nie kochałem. To było tylko przywiązanie.
- Jesteś pewny?
- Tak. Teraz zaczynam nowy rozdział w moim życiu.
- A ja będę częścią twojego nowego rozdziału?
-Jeśli zgodzisz się zostać moją partnerką to będziesz jego większą częścią.
- Zgadzam się.
- Serio?
- Tak.
- Dziękuje. - Przytuliłem ją.
- Nie masz za co. Przyłączysz się do nas?
- Lepiej nie.
- No chodź.
- Nie. Odpuszczę dziś sobie.
- To idziemy na wrotkowisko.
- Mało ci na dzisiaj?
- Mało. - Pokazała mi język. Dzięki niej humor mu się trochę poprawił. Pociągnęła mnie na tor. Trochę pojeździliśmy. Powygłupialiśmy się. Czuje że z nią będzie o wiele zabawniej. Przeszła mi złość na Ambar i na Simona. Jak ich spotkam to muszę życzyć im szczęścia. Miło że Luna zamiast siedzieć z nimi,tańczy ze mną żeby poprawić mi humor. Właśnie! W piątek jest Open! Kompletnie zapomniałem. Musimy zrobić próbę.
- Luna. Jutro Open!
- Zapomniałam. Musimy zrobić próbę. Chodź może jeszcze nie poszli.
Mieliśmy szczęście. Nasi znajomi siedzieli jeszcze i rozmawiali. Podeszliśmy do nich.
- Ambar, Gaston jutro Open. Wypadałoby zrobić próbę. - Powiedziałem.
- Zapomniałam. Teraz jest wolna scena. Macie czas? - Odpowiedziała Ambar.
- Tak, chodźmy.
Próba wyszła perfect. Ambar nie czepiała się o każdą szczególe. Gdy skończyliśmy było już późno. Zaczęliśmy zbierać się do domu. Zdążyłem jeszcze powiedzieć szczęścia zakochanej parze. Widać że się kochają. Ona nigdy nie patrzyła na mnie tak jak na niego. Na prawdę mam nadzieje że będzie z nim szczęśliwa. Wracałem do domu razem z Gastonem. Wypytywał mnie o sprawę z Ambar. Nie chciałem mu opowiadać o wszystkim. Zbywałem go krótkimi odpowiedziami. Zorientował się że nie chce o tym opowiadać i przestał. Jak będę chciał z kimś pogadać to na pewno będzie on na pierwszym miejscu. Dotarłem do domu w samą porę na kolacje.
 ~~*~~
Rozdział krótki
Nie jestem z niego zadowolona
Chcieliście wiedzieć a co chodzi z nową zakładką: Kawa z...
Troszkę wam wytłumaczę
Raz na jakiś czas będzie pojawiał się post np.: Kawa z Gastonem
W tym poście zadajecie Gastonowi pytania na które odpowiada on sam.
Akcja jednak toczy się po zakończeniu opowiadania.
W zakładce piszecie z kim chcecie taką kawę
Pierwsza powinna pojawić się w piątek
Buziaczki :**

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Rozdział 16

Niedziela:
Ambar:

Wróciłam późno do domu. Randka z Simonem była cudowna. Po kolacji w restauracji poszliśmy na spacer. Straciłam rachubę czasu. Siedzieliśmy na ławce. Rozmawialiśmy. Simon zaśpiewał mi piosenkę ,,Alas". Czułam się jak w siódmym niebie. Dlaczego on tak na mnie działa? Przy Matteo nigdy tak się nie czułam. Właśnie Matteo. Miałam od niego sześć nieodebranych połączeń. Miałam nadzieje że Luna powiedziała mu wersję którą razem ustaliłyśmy. Miałam wyrzuty sumienie że tak go potraktowałam. Nie zasłużył na to. Chciałabym mu wszystko wyjaśnić ale boje się jak zareaguje. I co wtedy z konkursem? I z Open'em? Przecież występujemy razem? Nie wiem,co mam robić? To wszystko mnie przerasta.

Następny dzień:
Ambar:

Jedziemy z Luną do szkoły. Dzisiaj poniedziałek, zaczynamy chodzić na zajęcia pozalekcyjne. W środę mamy egzamin z chemii i fizyki. W piątek konkurs a w sobotę Open. Wszystko na raz. I gdzie tu znaleźć czas na spotkania z chłopakiem oprócz wspólnej nauki?
- Luna rozmawiałaś wczoraj z Matteo?
- Tak. Pytał o ciebie.
- Co mu powiedziałaś?
- To co ustaliłyśmy.
- Dzięki.
- Nie ma za co. A jak randka z Simonem?
- Cudownie ale mam wyrzuty sumienia. Matteo nie zasłużył na takie traktowanie.
- Dlaczego nie powiesz mu prawdy?
- Boje się jak zareaguje. Odkąd pamiętam jesteśmy idealną parą w Blake i na wrotkowisku.
- Może i będzie zły ale z czasem ci wybaczy. Lepiej żebyś ty mu to powiedziała niż ma się dowiedzieć od kogoś innego.
- Masz racje ale powiem mu to po konkursie. Do tego czasu chciałabym żebyś nic mu nie mówiła. Sama chciałabym to zrobić.
- Oczywiście. Ja się nie wtrącam.

***
Zajęcia pozalekcyjne:
Luna:

Zajęcia z fotografii są interesujące. Uczymy się jak dobrze ustawić aparat żeby wyszło dobre zdjęcie. Jak ważne są piksele. I dużo dużo jeszcze ale jakoś w połowie przestałam słuchać. Usiadłam obok Niny która słuchała wszystkiego z niezwykłą dokładnością. Król Paw odrobinę się spóźnił. Z powodu braku wolnych miejsc musiał usiąść obok mnie a teraz próbował mnie rozśmieszać na każdym kroku. Przez niego nie mogłam się skupić!
- Na dzisiaj wystarczy. Na następną lekcje przygotujecie w parach swoje sesje zdjęciowe. Zdjęcia bardzo nas się przydadzą. Mam tu listę par. - Powiedział profesor i zaczął wymieniać. Zauważyłam że pary są damsko - męskie. A tak bardzo chciałam być z Niną.
- Nasze dwie ostatnie pary to Nina i Gaston oraz Luna i Matteo. Mam nadzieje że poradzicie sobie z zadanie. Widzimy się za tydzień. Do widzenia.
Nie!Ja?Z nim?! Nie wierze. Już każdy byłby lepszy od niego.
- Ratuj Nina. Ja i on? Wiesz co z tego wyjdzie?
- To samo co z połączenia mnie i Gastona. Lepiej być nie mogło.
- Oj nie przesadzajcie. Z nami będziecie mieli najładniejsze zdjęcia. - Odezwał się Król Paw.
- Tak chyba że wcześniej się pozabijamy. - Warknęłam.
- Spokojnie. Nikt nikogo nie będzie zabijać. Idziemy do Rollera. Dziewczynki trochę ochłoną i zrobimy próbę. - Dodał Gaston.

30 minut później:

Poszliśmy do Rollera. Zamówiliśmy koktajle. Trochę przeszła mi już złość na Matteo. W końcu to nie jego wina. Wymyśliliśmy razem wspólną sesje. Musimy tylko się dopytać czy moglibyśmy. Aktualnie czekamy na Ambar której zajęcia teatralne trochę się przeciągnęły. Niestety bez niej nie możemy ćwiczyć. Zdecydowaliśmy z Gastonem przećwiczyć układ na konkurs. Wpadliśmy na pomysł żeby użyć liny którą przyczepia się do sufitu. Do tego podkład piosenki ,,Valiente" i wygraną w konkursie mamy w kieszeni. Gdy skończyliśmy pojawiła się Ambar. My usiedliśmy na widowni a Matteo i Ambar pokazali nam swój układ. Był naprawdę dobry. Widziałam jak Nina na nas patrzyła. Czuje że ona też by chciała ale strach który odczuwa jest silniejszy. Mam nadzieję że kiedyś się przełamie. Dzisiaj na torze spotkaliśmy Simona. Ambar chciała zobaczyć jak jeździ. Pokazał mam układ który znałam, jeszcze z Cancun. Moja przyjaciółka była wniebowzięta. Mało brakowało a rzuciłaby się mu w ramiona. Matteo patrzył na to z przymrużeniem oka. Chyba zaczął coś podejrzewać. Szkoda mi go ale jednaj nie zdradzę swojej przyjaciółki.
- Słuchajcie chciałabym się jeszcze dzisiaj pouczyć więc czy moglibyśmy zrobić próbę na Open? - Zapytałam.
- Okey. Chodźmy. - Odpowiedziała Ambar.
Próba szła strasznie mozolnie. Ambar co chwile się o coś czepiała. Ja rozumiem że chciała żeby wszystko wyszło perfekcyjnie ale bez przesady. Matteo nie wytrzymał.
- Dziewczyno co się z tobą dzieje?
- Nic się nie dzieje. Źle że chce żeby wszystko wyszło perfect?
- Nie ale bez przesady. Czepiasz się o najmniejszy szczegół!
- Przeszkadza ci to?
- Tak przeszkadza.
- To może wystąpisz sam?! - To była przesada.
- Nie ma opcji. Nikt nie będzie odchodził. Jesteśmy grupą! Trzymamy się razem! - Odezwałam się. Gaston mnie poparł. Cieszyłam się że nie jestem sama.
- Nie kłóćcie się. Na dzisiaj koniec. Poćwiczymy jutro. A teraz dajcie sobie buzi i będzie zgoda.
- Przepraszam kochanie. Już dobrze? - Zapytała Ambar.
- Powiedzmy. - Przytulili się. Lepiej dla nas wszystkich żeby się nie kłócili.
- Dobra ja lecę do domu, pouczyć się. Do jutra. - Pożegnałam się ze wszystkimi. Wracałam razem z Niną. Rozmawialiśmy o wczorajszym wypadzie do kina z chłopakami. Nie wierzyłam że Nina będzie uczyła się jeździć. I to jeszcze z Gastonem. Może w końcu dzięki niemu otworzy się bardziej na świat. Wróciłam do domu. Zjadłam obiad i poszłam do pokoju. Mam dwa dni żeby nauczyć się wszystkiego z chemii i fizyki.
Wtorek minął jakoś tak szybko. Byliśmy na lekcjach. Po szkole byliśmy na chwilę w Rollerze na próbie na Open. Teraz siedzimy z Ambar,Matteo i Gastonem w pokoju Ambar i zakuwamy do jutrzejszego testu. Boje się że nie zdam ale przyjaciele wspierają mnie. Nawet nie zauważyliśmy jak przyszedł czas na kolacje. Chłopaki zostali na kolacji i uciekli zaraz po. Następnego dnia czekał na nas tylko test. Resztę dnia mieliśmy wolne. Gdy dostałam arkusz ogarnęła mnie panika. Cała wiedza jaką wchłonęłam przez najbliższe dni gdzieś się ulotniła. Spojrzałam na Ninę która wiedziała odpowiedzi na każde pytanie. Dobra Luna ma się wsiąść w garść. Powiedziałam do siebie samej. Wzięłam głęboki oddech i przeczytałam pierwsze pytanie. W umyśle szukałam odpowiedzi. Nagle zaczęły mi się przypominać rzeczy których uczyłam się jeszcze wczoraj. Odpowiedziałam na każde pytanie. Byłam dumna z siebie że dałam rade. Po egzaminie wybrałam się z Niną do mnie do domu. Miałyśmy się przebrać, wsiąść parę rzeczy potrzebnych do sesji i za jakieś pół godziny mieliśmy być w parku przy fontannie. Poprosiłam mamę by przygotowała nam koszyk piknikowy a my w tym czasie przebrałyśmy się, wzięłyśmy kapelusze,okulary i co najważniejsze lustrzanki.
Mama podarowała nam koszyk z przekąskami i koc. Gdy dotarłyśmu do parku chłopaki już na nas czekali. Ubrani na kolorowo z jakimiś piłkami plażowymi,do nogi, kosza i siatki.
Rozstawiliśmy koc na trawie. Wyjeliśmy jakieś przekąski, talerzyki i dużo innych pierdułek. Najpierw chłopaki robili zdjęcia nam. My jak to my robiłyśmy głupie miny, różne pozy. Nie chodziło na o to żeby po prostu po robić zdjęcia. My chcieliśmy pokazać jacy jesteśmy na prawdę. Chłopcy zrobili nam chyba ze sto zdjęć. Teraz przyszła kolej na nas. Mieliśmy taki ubaw robiąc im te fotki. A oni specjalnie wygłupiali się do obiektywu. Żeby nie było że mamy tylko zdjęcia mnie z Niną i Matteo z Gastonem to wpadliśmy na jeszcze jeden pomysł. Nina i Gaston robili zdjęcia mnie z Matteo a potem my zrobiliśmy im ich wspólne. Ostatnie zdjęcie miało zawierać nas wszystkich więc ustawiliśmy aparaty pod różnymi kontami. Włączyliśmy samo wyzwalacz i ustawiliśmy się na fontannie. Aparaty zrobiły swoje. Zdjęcia wyszły zajebiste. Zostało nam tylko wybrać najlepsze i wywołać. Naszą sesje nazwaliśmy ,,przyjaźń na zawsze". Siedzieliśmy jeszcze trochę na trawie. Zjedliśmy jedzenie od mojej mamy i mogliśmy się zbierać. Przechodząc obok fontanny pchnęłam lekko nic nie spodziewającego się Matteo. Na jego nieszczęście wpadł w sam środek. Zdążyłam nawet zrobić mu zdjęcie. Ale będę miała pamiątkę. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać razem z mokrym Matteo. Gaston pomógł mu się wydostać a jemu zebrało się na przytulanie. Dzięki temu ja za kare też wracałam do domu mokra ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Moglibyśmy spędzać tak mnóstwo dni. Brakowało tylko Ambar i Simona.

Sharon Benson:
 - Jakieś postępowania w sprawie Luny? - Zapytałam mojego wiernego pracownika.
- Tak pani Sharon. Pani podejrzenia były słuszne i prawdziwe.
- Czyli jednak miałam racje. - Powiedziałam sama do siebie.
- Nikomu o tym nie mów. Dziewczyna i chłopak dowiedzą się w odpowiednim czasie. - Dodałam już głośniej.
- Oczywiście. Pani życzenie jest dla mnie rozkazem.
~~*~~
Pojawiła się 16
Przepraszam że tak późno ale moi rodzice akurat dzisiaj zdecydowali jechać ze mną na szkolne zakupy.
Mam pewien pomysł.
Nazywać się będzie Kawa z ...
Mam zamiar wprowadzić go jutro.
Nie wiem czy wiecie o co chodzi. Mam nadzieje że nie i że się wam spodoba.
Buziaczki :**

sobota, 20 sierpnia 2016

Rozdział 15

Luna:

Zostałam obudzona przez Amandę. Miałam godzinę do śniadania. Dopiero teraz zauważyłam że śpię w wczorajszych ubraniach. Myśli zaczęły krążyć wokół wczorajszej rozmowy z rodzicami. Jestem adoptowana. Moi rodzice nie są moimi prawdziwymi rodzicami. I co ja mam teraz robić? Mam udawać że nic się nie stało?
Łzy zaczęły zbierać się w kącikach moich oczu ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Nie będę płakać.  Poszłam się umyć. Nałożyłam mocniejszy makijaż żeby zatuszować wczorajszą sytuacje. Miałam jeszcze 15 minut. Zeszłam do salonu gdzie znalazłam Panią Sharon.
- Dzień dobry Pani Sharon.
- Witaj Luno. Jak się czujesz?
- Dobrze. Rozumiem że słyszała pani o moich rodzicach?
- Ależ tak. Ambar mi powiedziała. Czy mogłabym ci jakoś pomóc?
- Czy byłaby możliwość odnalezienia mojej prawdziwej rodziny?
- Na pewno nie będzie to łatwe. Ale mogłabym spróbować.
- Dziękuje bardzo. Poprosiłabym moich ,,rodziców'' ale oni nie mają takich znajomości jak Pani.
- Jak tylko się czegoś dowiem od razu ci powiem.
- Dziękuje.
- A teraz chodź na śniadanie.
- Dobrze.
Poszłyśmy do jadalni. Czekała już na nas Ambar.
- Hej Ambar.
- Hej Lunita. Jak się czujesz?
- Dobrze. Dziękuje za troskę. To ty sprowadziłaś Matteo?
- Przepraszam po prostu pomyślałam że poprawi ci nastrój.
- Nie przepraszaj. Poprawił mi humor. Dziękuje że byłaś ze mną.
- Zawsze możesz na mnie liczyć.
- Tak jak ty na mnie. W każdej sytuacji.
- A co z piżama party?
- Odbędzie się. W szkole porozmawiam z Niną.
- Okey. Tak sobie pomyślałam że może wystąpiłybyśmy razem na Open'ie?
- A co z Matteo? Myślałam że występujecie razem.
- Tak ale on może wystąpić z Gastonem.
- To może zatańczymy wszyscy razem do ,,un destino''?
- Dobry pomysł. Pogadamy z nimi w szkole. Kończ jedzenie bo się spóźnimy.
- Już kończę. Spokojnie zdążymy.
Niedługo potem byłyśmy już w szkole. Czekał już na nas Matteo i Gaston. Przywitaliśmy się.
- Jak się czujesz Luna? - Zapytał Matteo.
- Już dobrze. Dziękuje że byłeś wczoraj.
- Nie ma za co. Zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuje.
- Co mnie ominęło? - Zapytał Gaston.
- Nie mówiłeś mu? - Zapytała Ambar Mattea.
- Nie, jeśli Luna będzie chciała to może sama mu powiedzieć. - Odpowiedział.
- Chodzi o to że zostałam adoptowana. - Wyjaśniłam.
- Nie spodziewałem się tego. Siostrzyczko mogę ci jakoś pomóc?
- Skończ ten temat.
- Okey. To zejdźmy na inny. Zatańczysz ze mną na Open'ie?
- O tym chcieliśmy z nami pogadać. Z Ambar wpadliśmy na pomysł żebyśmy zatańczyli razem.
- Czyli my nie mamy nic do gadania? - Zapytał Matteo.
- Nie. Tańczymy do piosenki ,,un destino''. - Wyjaśniła Ambar.
- A i dzisiaj próba w Rollerze. - Dodałam.
 Zostawiłam ich i poszłam przywitać się z Niną.
- Hej Nina.
- Hej Luna. - Przytuliliśmy się.
- Jak rozmowa z rodzicami? - Zapytała.
- Jestem adoptowana. - Odparłam smutno.
- Jejku Luna, nie spodziewałam się tego.
- Ja też nie ale tak bywa. Pani Sharon powiedziała że spróbuje znaleźć moich prawdziwych rodziców. Nina jak ja mam się teraz zachowywać?
- Normalnie. Luna rodzice to jednak rodzice. Wychowali cię. Dla ciebie przenieśli się do Buenos Aires. Tyle poświęcili. Jesteś im coś winna. Odkąd pamiętasz byli przy tobie.
- Masz racje Nina. Czemu ty zawsze masz racje?
-A jakoś tak bywa. Zapisałaś się już na zajęcia pozalekcyjne?
- O  nie! Zapomniałam.
- Spokojnie masz jeszcze czas. Chodź zapiszemy cie. Na co idziesz?
- Na fotografie.
- O to będziemy razem.
Doszłyśmy do listy zajęć pozalekcyjnych. Okazało się że już zostałam zapisana.
- Ale ja się nie zapisywałam. To nawet nie jest moje pismo.
- To chyba kto cię wyręczył.
- Ale kto?
- Albo Gaston albo Matteo zgaduje. Są pod twoim nazwiskiem.
Miała racje. Któryś z tych kretynów mnie zapisał.
Lekcje minęły wyjątkowo nudno. W końcu dzisiaj piątek. Po szkole poszłam z Ambar, Jazmin i Niną do Rollera. Chłopaki mieli do nas dołączyć. Mieliśmy trochę czasu by wypytać Ambar o jej nową miłość.
- No Ambar jak tam między tobą a Simonem? Jesteście na poziomie chemii czy wskoczyliście już na poziom biologii? - Zapytała Jazmin.
- Jazmin przypomnę ci że ja mam chłopaka. Matteo się nazywa.
- Pamiętasz jego imię więc nie jest aż tak źle. Ale powiedz masz zamiar nadal być z Matteo? Czy może spróbujesz z Simonem? - Jazmin nie dawała za wygraną.
- Najpierw muszę się upewnić że Simon jest warty zerwania z Matteo. - Odparła.
- Ambar tylko proszę nie zrań go, tak jak ja to zrobiłam. - Dodałam.
- Spokojnie nie zrobię tego. On naprawdę mi się podoba. Jest inny niż chłopaki z Blake.
- No no ktoś się zakochał.
- Nie zakochałam się!
- Tak sobie wmawiaj.
- Właśnie Nina urządzamy piżama party jutro. Wpadniesz? - Zaproponowała Ambar.
- Sorry dziewczyny ale jutro nie mogę. Może kiedy indziej.
- Szkoda. To będziemy tylko my trzy.
Doszłyśmy do Rollera. Chłopaki przyszli chwile po nas. Najpierw poszliśmy na tor przećwiczyć nasze układy na konkurs. Jazmin wszystko nagrała i wrzuciła na vloga. Potem poszliśmy zobaczyć jak wyjdzie nam piosenka. Szło całkiem nieźle gdyby nie rozmarzona i robiąca maślane oczka do Simona, Ambar. Wszystkiemu przyglądał się Matteo ale jej to nie obchodziło. Chyba na prawdę się zakochała. Później przyszły Jim i Jam. Też chciały poćwiczyć. Udostępniliśmy im scenę.
- Ambar możemy pogadać?
- Jasne o co chodzi?
- Cały czas robisz maślane oczka do tego blondaska. Zapomniałaś że masz chłopaka?
- Co? Ja? Maślane oczka?Haha śmieszny jesteś. Przecież ja kocham tylko ciebie. - Pocałowała go.
Ale dlaczego mnie coś zakuło w sercu na ten widok? Posiedzieliśmy jeszcze trochę w Rollerze i zaczęliśmy się zbierać do domu. Simon też kończył właśnie zmianę. Zaprosiłam go na obiad do nas. Wiedziałam że Ambar się ucieszy. Zgodził się. Matteo widząc że Simon wybiera się z nami pożegnał się z nami i razem z Gastonem poszli w drugą stronę. Nina zniknęła jakoś tak wcześnie że mam wrażenie że czuje coś do Gastona. Musze jej jakoś pomóc bo sama nigdy się nie odważy.
Obiad był bardzo miły. Moi rodzice bardzo się stęsknili za Simonem. Byli trochę zasmuceni że już nie będziemy razem ale nic na to nie poradzą. Posiedzieliśmy jeszcze trochę z Simonem u mnie w pokoju. Miałam okazje zapytać go o Ambar.
- Co sądzisz o Ambar? - Zapytałam prosto z mostu.
- Jest bardzo ładna.
- Mógłbyś z nią być?
- Dlaczego pytasz?
- Bo jest moją przyjaciółką. Mógłbyś?
- Raczej tak.
- Zaproś ją gdzieś na niedziele.
- Luna czy ty chcesz mi znaleźć dziewczynę? Zajętą dziewczynę?
- Można tak powiedzieć. Oni będę ze sobą do konkursu wyłącznie. Oj co ci szkodzi iść gdzieś z nią? Przecież ładna jest.
- Dobra zaproszę ją gdzieś. Ale powiedź jak z tobą.
- Bardzo dobrze. Mam wspaniałych przyjaciół, dobre oceny, kochających rodziców. - Nie chciałam mu się zwierzać z moich problemów.
- Na pewno wszystko w porządku?
- Tak. Na pewno.
- Niech ci będzie ale i tak ci nie wierze. Będę się zbierać. Nico na mnie czeka.
- To u Nica mieszkasz?
- Tak ale chce coś wynająć tylko dla siebie.
- Powodzenia.
- Dzięki. Do jutra?
- Do jutra. - Przytuliliśmy się na pożegnanie. Odprowadziłam go.

Sharon Benson:

- Rej możesz tu podejść?
- Oczywiście Pani Sharon. O co chodzi?
- Młoda Valente prosiła mnie o odnalezienie jej prawdziwych rodziców. Zajmij się tym. Zacznij od tej rodziny. Jest do nich bardzo podobna. Jeśli nic nie znajdziesz to szukaj dalej. Możesz też zapytać jej adopcyjnych rodziców. Może będą coś wiedzieć. - Podałam mu teczkę pewnej rodziny.  Miałam nadzieje że mam dobre podejrzenia.
- Chce mieć jakieś wyniki w następnym tygodniu.
- Oczywiście. Dobranoc Pani Benson.
- Dobranoc Rey.

Następny dzień:
Luna:

Sobota minęła bardzo szybko. Cały dzień spędziłam w Rollerze. To ćwiczyłam na konkurs. Chwila przerwy. Próba na Open. Przerwa. Nauka na test z pierwszej klasy z Niną. Dowiedziałam się że Simon zaprosił Ambar na randkę do restauracji. Nim się obejrzałam a był już wieczór. Przyszła Jazmin. Czas zacząć piżama party. Nie obyło się bez strasznych filmów, wojny na poduszki, wspólnego śpiewania,rozmowy o chłopakach. Dowiedziałam się że Jazmin podoba się Nico. Dziewczyny nalegały bym powiedziała im kto mi się podoba. Ale jakoś żaden nie wpadł mi w oko. Co ja poradzę na to że mam pecha do miłości? Usnęłyśmy wszystkie na podłodze.

Następny dzień:
Niedziela:

Wstałyśmy jakoś koło dziesiątej rano. Zjadłyśmy śniadanie. Ambar została w domu szykować się na randkę a ja z Jazmin wybrałam się do Rollera. Spotkałam Matteo i Gastona. Przywitałam się.
- Luna nie wiesz może co z Ambar? Nie odbiera telefonów. - Zapytał Matteo
- Ona pojechała gdzieś z chrzęsną. Załatwić jakieś sprawy i Ambar wyłączyła telefon bo wiesz Pani Sharon nie za bardzo lubi jak Ambar rozmawia przez telefon w samochodzie. - Skłamałam.
- Dziwne, nic nie mówiła.
- Bo dzisiaj się dowiedziała.
- No trudno to może ty się wybierzesz z nami do kina?
- Właściwie to nie mam żadnych planów. Ale tak dwa na jeden to nie sprawiedliwe.
- To weź Ninę i będzie sprawiedliwie.
- Okey to idę po nią. Czekajcie.
Podeszłam do stolika Niny.
- Zbieraj te książki. Idziemy do kina.
- Ja nigdzie nie idę. Muszę się uczyć.
- Wszystko już doskonale umiesz. Idziemy. Ruszaj się chłopaki na nas czekają.
- Chłopaki?
- Tak chłopaki. Matteo i Gaston. Dawaj ruszaj się.
- Nigdzie nie idę.
- Idziesz. Dobrowolnie czy siłą?
- Już wolę dobrowolnie.
- No to dawaj bo chłopaki czekają.
- Już idę.
W trakcie podróży do kina kłóciliśmy się na jaki film idziemy. Niestety wygrali chłopaki i poszliśmy na jakiś horror. Ja i Nina strasznie się bałyśmy. W trakcie filmu złapałam Matteo za rękę ze strachu. Nie zauważyłam nawet że trzymał mnie tak do końca filmu. I rysował palcem kółeczka na mojej ręce.
Po wyjściu z kina rozdzieliliśmy się. Ja poszłam z Matteo w jedną stronę ponieważ nasze domy są po drodze a Gaston i Nina w drugą. Widziałam panikę w oczach Niny. Nie miała czego się bać. Ufałam Gastonowi i wiedziałam że nic jej się nie stanie.
- Czy Ambar ma zamiar ze mną zerwać? - Zapytał mnie Matteo.
- Dlaczego mnie o to pytasz?
- Bo jesteś jej przyjaciółką. Odkąd się pojawiłaś Ambar bardzo się zmieniła. Powiedz mi prawdę. Czy ona w ogóle coś do mnie czuje?
- O to musisz zapytać jej. Nie chce mieszać się w wasze sprawy.
- Dobra nie chcesz to nie mów. A kim jest ten nowy?
- To Simon. Mój były. Mówiłam ci już kiedyś.
- Ups. Zapomniałem.
Przez resztę drogi Matteo mnie rozśmieszał. Brzuch mnie bolał od tego śmiechu. Odprowadził mnie pod same drzwi. Pożegnał się buziakiem w policzek i poszedł do domu.

W tym samym czasie:
Nina:
Zabije Lunę. Dlaczego ona mnie z nim zostawiła? Nagle zadzwonił mój telefon.
- Przepraszam to pewnie mama.
- Nie krępuj się. Odbierz. - Miałam racje to była mama, jak zwykle. Pytała za ile będę w domu.
- Jak wyciągałaś telefon zgubiłaś książkę. Czytasz kryminały? - Zapytał.
- Ttak. Najczęściej.
- Jak skończysz czytać pożyczysz mi ją?
- Pewnie.
- Dzięki. - Oddał mi książkę. Przez chwile nasze ręce się złączyły ale skrępowana zabrałam rękę i schowałam książkę do torby.
- Czemu przychodzisz do Rollera a nie jeździsz na wrotkach?
- Ja nie umiem. - Powiedziałam cicho.
- Nauczę cie. Tylko musiałabyś zaczekać do skończenia konkursu.
- Nie trzeba. Na prawdę.
- Ależ trzeba. Będę twoim prywatnym nauczycielem. jak ja cię nauczę to będziesz tak dobra jak Luna i Ambar. - Zachichotałam. To było słodkie z jego strony.
- Dziękuje.
- Nie ma za co.
Doszliśmy do mojego domu.
- To do jutra.
- Do jutra. - Pocałował mnie w policzek. Nie wierze. On mnie pocałował w policzek! Już chyba nigdy go nie umyje. I wszystko dzięki Lunie. Muszę jej podziękować.
~~*~~
Oto i 15.
Tak wiem jestem pojebana.
Jest 00.40 a ja dodaje nowy rozdział.
Miłego czytania.
Buziaczki <3 :*

Rozdział 14

Blake:
Luna:

Ciągle myślę o dzisiejszym śnie. Był jakiś taki dziwny. Wydawało mi się że był prawdziwy. Może powinnam zapytać rodziców? Ale jak? Przecież oni powiedzą że jestem jakąś wariatką.
Jeszcze ten wczorajszy pocałunek nie daje mi spokoju. Co ja mam robić?
- Luna? Luna?
- Co? Ooo... hej Nina. - Przytuliłam przyjaciółkę.
- Coś się dzieje?
- Nie,nic takiego.
- Przecież widzę. Co się dzieje?
- No bo miałam taki dziwny sen. Byłam mała. Huśtałam się na huśtawce. Na altance widziałam moich rodziców ale to nie był Miguel i Monica. To był ktoś inny. Ja czułam że to moi prawdziwi rodzice.
- A rozmawiałaś z rodzicami?
- Jeszcze nie.
- Powiedź im. Rozwieją twoje wątpliwości.
- Wiem ale jak?
- Normalnie, tak jak mi. To twoi rodzice na pewno ci pomogą.
- Dzięki Nina.
- Nie ma za co. A jak rozmowa z Gastonem?
- Rozmawialiśmy i doszło miedzy nami do pocałunku.
- CO?!
- No pocałował mnie. A potem poszliśmy do domu. - Nie chciałam jej mówić że siedziałam jeszcze jakiś czas na ławce i płakałam.
- I co zamierzasz zrobić?
- Powiedzieć że nic do niego nie czuje.
- Chcesz go okłamać?
- Nie Nina. Ja nie kłamie. Ja go kocham ale jak brata. Ten pocałunek był inny. Dzięki niemu zrozumiałam że go kocham ale jak siostra brata. Musiałam nakrzyczeć na Ambar i się przespać żeby to zrozumieć.
- I chcesz mu to powiedzieć?
- Taki mam zamiar.
- A co jeśli on czuje do ciebie coś innego?
- Tego jeszcze nie przemyślałam ale mam nadzieje że tak nie jest.
- To leć do niego i się przekonaj.
- Dobra to idę. Ale gdzie mamy teraz lekcje?
- Oj Luna. Teraz polski. Na drugim piętrze.
- Dziękuje Nina. - Przytuliłam ją i poszłam schodami na górę.

W tym samym czasie:
Gaston:

- I co dogoniła cię wczoraj? - Zapytał Matteo.
- Tak, rozmawialiśmy w parku.
- I co? Doszło między wami do czegoś?
- Pocałowałem ją.
- No no. Czyli wraca druga idealna para w Blake?
- Nie wraca. Ja nie czuje że to ona jest tą z którą chce spędzić resztę życia.
- To czemu nie powiesz jej tego?
- A co jeśli ona czuje coś innego?
- Wolisz żeby znała prawdę czy żeby cały czas miała nadzieje?
- Chce jej powiedzieć prawdę ale nie wiem jak.
- Normalnie. Właśnie masz okazje. - Miał racje. Luna kierowała się w naszą stronę.
- Musimy porozmawiać. - Powiedzieliśmy razem.
- To ja was zostawię. - Powiedział Matteo i poszedł do swojej dziewczyny.
- Dziewczyny mają pierwszeństwo.
-No bo chodzi o nas wczorajszy pocałunek. - Czyżby ona czuła do mnie coś więcej? I co ja jej powiem? Zacząłem się zastanawiać.
- Tak wiem nie powinienem. Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Dzięki niemu coś zrozumiałam.
- Co takiego? - Zaciekawiła mnie.
- Że cie kocham. - Właśnie tego nie chciałem usłyszeć.
- Ty mnie kochasz? - Spojrzałem na nią. Czułem coraz większą panikę przed powiedzeniem jej prawdy.
- Tak kocham cię. Nie patrz tak na mnie.
Moja miłość jest wyjątkowa. Taka braterska, siostrzana miłość.
- Czekaj chyba nie rozumiem.
- Nie kocham cię tak jak dziewczyna chłopaka tylko jak siostra brata. Teraz rozumiesz?
- Na prawdę? - Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę.
- Tak. Jestem tego pewna.
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło siostrzyczko!
- Na prawdę?
- Tak.
- A tak się bałam że powiesz że czujesz coś więcej.
- Najpierw tak myślałem ale wczorajszy pocałunek wszystko zmienił.
- Przyjaźń?
- Przyjaźń.
- Chyba coś mnie ominęło. - Odezwała się Ambar.
- Zostajemy przyjaciółmi. - Powiedziałem.
- Jesteście tego pewni?
- Tak. - odpowiedziała Luna.
- Więc wystąpicie w konkursie jako przyjaciele? - Zapytał Matteo.
- Wystąpimy? - Spytała Luna.
- Wystąpimy. Teraz ty wybierzesz podkład. Mam przygotowane kilka nowych kroków. Pokaże ci w Rollerze po szkole okey?
- Okey.
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Na polskim omawialiśmy lekturę, na chemii jakieś doswiadczenia. Jednym słowem nudny dzień w szkole. Po zakończeniu lekcji wybraliśmy się do Rollera. Nawet Nina poszła z nami co było przyjemną zmianą. Cieszyłem się że z Luną wszystko wyjaśnione. Na miłość jeszcze sobie poczekam. Teraz muszę się skupić na konkursie.

2 godziny później:
Roller:
Ambar:

Próba wyszła nam w miarę chociaż musimy jeszcze trochę po ćwiczyć. Siedzimy z Luną i Jazmin przy barze. Trafiliśmy akurat na próbę zespołu Nica i Pedra. Wyjątkowo był z nimi jakiś jeszcze chlopak którego nie znałam.
- A kim jest ten trzeci chłopak - Rozmyślałam na głos.
- To jest Simon. Mój były chłopak z Cancún. - Moje rozmyślania rozwiała Luna.
- Niezłe ciacho z niego.
- Przedstawić cie? - Jazmin zaczęła chochotać.
- A mogła byś?
- Pewnie tylko nie wiem czy Matteo będzie zadowolony.
- Matteo mi ufa.
- Okey to pójdziemy po próbie.
- Ok.
Chłopaki śpiewali Valiente. Świetnie im wyszła. Po próbie Simon sam przyszedł do naszego stolika.
- Hej Luna możemy pogadać?
- Oczywiście. Mów o co chodzi.
- Wolał bym na osobności.
- To moje przyjaciółki. Możesz mówić przy nich.
- Chciałbym cię przeprosić za moje wczorajsze zachowanie. Nie powinienem się tak zachować. Mam nadzieje że kiedyś mnie zrozumiesz i wybaczysz.
- Simon od razu nie będzie tak jak kiedyś ale możemy zostać przyjaciółmi.
- Na prawdę? To super.
- Na prawdę. Simon poznaj Ambar i Jazmin. - Pokazała na mnie i na rudzielca.
- Hej jestem Ambar Smith. - Podałam mu rękę.
- Hej jestem Simon Alvarez.
- Przysiądziesz się do nas? - Zapytałam.
- Właściwie to już skończyłem pracę wiec nic nie stoi na przeszkodzie.
Wziął sobie krzesło i przesiadł się do nas.
- Opowiesz nam coś o sobie? - Zapytałam.
- A co chcesz wiedzieć?
- A nie wiem. Twoje hobby?
- Gra na gitarze, jazda na wrotkach.
- Może pokażesz nam kiedyś?
- Pewnie. Ale nie dzisiaj bo jestem zmęczony.
- Okey to może w weekend?
- Pewnie. Wybaczcie ale będę się zbierał. Do jutra?
- Do jutra.
Pożegnał się z Luną buziakiem w policzek.
- Dziewczyny może urządzimy piżama party? Co wy na to? - zaproponowała Luna.
- Ja jestem za. - Odezwała się Jazmin.
- W takim razie ja też nie mam nic przeciwko. Może zaprosimy Ninę?
- Pogadam z nią. Zbieramy się?
- Zbieramy.
Zamówiłyśmy kierowcę. W domu byłyśmy w samą porę na obiad.

Po obiedzie:
Luna:

Poszłam do pokoju moich rodziców. O tej porze zazwyczaj tam mogę ich znaleźć. Chciałam z nimi pogadać o moim śnie. Miałam racje. Byli w pokoju.
- Hej mamo,tato. Chciałabym z wami pogadać.
- Cześć córciu. - Mama.
- O co chodzi? - Tata.
- No bo miałam taki dziwny sen. Huśtałam się w ogródku jakiegoś dużego domu. W altance widziałam jakieś dwie osoby. Czułam że to moja mama i tata ale oni nie wyglądali tak jak wy.
- Miguel trzeba jej powiedzieć. - Powiedziała moja mama.
- O czym powiedzieć? - Zapytałam.
- Córciu bo my tak na prawdę nie jesteśmy twoimi rodzicami. - Powiedział tata.
- Co? - W moich oczach stanęły łzy, nie wiedziałam co powiedzieć. Uciekłam do swojego pokoju. Tam zamknęłam się i nie chciałam nikomu otwierać. Słyszałam Ambar która rozmawiała z moimi rodzicami. Po jakiejś pół godziny drzwi same się otworzyły. Weszła Ambar i Matteo. To pewnie on otworzył drzwi. Usiedli koło mnie. Ambar objęła mnie i pocieszała. Matteo zaczął się wygłupiać tylko po to żebym się uśmiechneła. Potem zaczął mnie łaskotać. Słychać nas było chyba w całym domu. Jak już się rozchmurzyłam Ambar poszła z kimś porozmawiać. Miałam wrażenie że poszła do moich rodziców. Został ze mną Matteo.
- Lepiej się czujesz? - Zapytał.
- Tak, dziękuje. To ty otworzyłeś drzwi?
- Skąd wiesz?
- Intuicja.
- Potrzebujesz przytulenia?
- Czytasz mi w myślach. - Przygarnął mnie do siebie. Czułam jego perfumy. Miałam nadzieję że Ambar nie będzie zła że tule się do jej chłopaka. Nawet nie wiem kiedy usunęłam.
~~*~~
Oto i rozdział 14.
Przepraszam za jakie kolwiek błędy. Pisałam na telefonie.
Mam faze na Lutteo. Teraz będę pojawiać się caraz częściej.
Mam wene i możliwe że rozdział 15 pojawi się późnym wieczorem.
Trzymajcie kciuki.
Buziaczki :**

piątek, 19 sierpnia 2016

Rozdział 13 część 2

Po szkole :
Roller:
Luna:

Razem z Niną świetnie się bawimy odrabiając lekcje. Ona myśli a ja próbuje wszystko zrozumieć. Staram się ale nie mam głowy do nauki. Moje myśli zajmuje pewien brązowooki brunet.
- EJ Luna słuchasz mnie?
- Co? A tak słucham.
- Tak? To o czym mówiłam?
- O chemii.
- Tak chyba o tej miedzy tobą a Gastonem.
- Między nami nie ma żadnej chemii. Dzisiaj sam powiedział że nie wie kim jestem.
- Boże Luna bo tak jest mu lepiej znieść wasze rozstanie.
- Tak oczywiście.
- A co z konkursem?
- Jak to co?
- No tańczycie w nim razem. Jesteście jednymi osobami które dały rade być lepsi od Matteo i Ambar.
- Byliśmy. To już nie będzie to samo..
- Jejku Luna możesz przełamać swoją dumę i porozmawiać z nim?!
- Nie. Czemu ja mam się do niego odzywać a on nie może?
- Przypomnę ci że to ciebie było słychać w całym Rolerze i że to ty go uderzyłaś.
- Skąd wiesz że go uderzyłam?
- Oj byłam wtedy. Widziałam wszystko. Gdyby nie mówił prawdy to dlaczego siedział do samego zamknięcia. Nie miał ochoty wracać do domu i spotkać ciebie. Najbardziej bolało go to że przez niego płaczesz. Tego nigdy sobie nie wybaczy.
- Skąd ty to wszystko wiesz ?
- Bo mam oczy i uszy otwarte. Nie licząc dzisiejszej akcji przed lekcjami. To jak na siebie patrzyliście. Wtedy w jego oczach widać było miłość i ból. A twoje oczy były zimne. To go zabolało dlatego odwrócił wzrok i uciekł.
- Jejku Nina przez ciebie mam wątpliwości.
- To może rozwiejesz je podczas rozmowy z nim?
- Nie Nina,ja nie jestem gotowa.
- A kiedy będziesz? Jak on zapomni i znajdzie inną?
- Znajdzie inną?
- Tak, co ty myślisz że będzie czekać wieczność aż ty się zdecydujesz?
- Masz racje muszę z nim porozmawiać ale tylko o konkursie.
- To już jakiś postęp. To idź, pewnie jest na torze.
- Dobra no to idę.
Przełamałam strach. Musimy porozmawiać. Drogę jednak zagrodził mi Simon.
- Simon, co ty tu robisz?
- Luna chce z tobą pogadać. Ja nadal cię kocham.
- Ale ja cie nie kocham! A teraz przepraszam idę ratować mój związek z GASTONEM!
- Co on ma czego mi brakuje?
- Nie jesteś nim. To wystarcza.
- Ale Luna... - Złapał mnie za rękę.
- Możesz mnie puścić?
- Nie.
- Puść mnie! - Podniosłam głos.
- Nie. Ty musisz zrozumieć że my jesteśmy sobie przeznaczeni.
- Puszczaj mnie. - Zaczęłam krzyczeć.
- Och Luna tak bardzo za tobą tęskniłem. - Zaczął zbliżać się do moich ust.
- Koleś nie rozumiesz że masz ją zostawić? - Dobrze znałam ten głos
- A może ona sama zadecyduje?
- Z wielką chęcią. Spierdalaj.
- Słyszałeś, spierdalaj. - Powiedział Simon.
- Ty chyba nie zrozumiałeś do kogo ja to powiedziałam. Powtórzę. Simon spierdalaj.
- Ja?
- Tak ty. Miedzy nami wszystko skończone.
- Ja nie odpuszczę. Zobaczysz jeszcze mnie popamiętasz. - Odszedł.
- Tak mi przykro że teraz będziesz go codziennie widywać.  - Powiedział Matteo.
- Codziennie? O czym ty mówisz?
- To ty o niczym nie wiesz? Simon jest nowym pomocnikiem na torze. I gra w zespole Nica i Pedra. Gaston miał ci o tym powiedzieć.
- Gaston! - Krzyknęłam.
- Gdzie on jest?
- Przed chwilą wyszedł. Poszedł do domu.
- O nie. Ja muszę z nim pogadać.
- Idź. Może go dogonisz. Znając jego poszedł przez park.
- Dzięki Matteo. Pa Nina! - Wybiegłam z Rollera jak najszybciej. Jeśli teraz z nim nie pogadam to mogę już nie mieć odwagi. Znalazłam go na ławce w pobliskim parku. Robił zdjęcia. Nie wiedziałam że lubi fotografię. Przysiadłam się do niego. On już chciał iść ale złapałam go za rękę.
- Proszę usiądź. Porozmawiajmy.
- O czym chcesz rozmawiać? Wyraziłaś się jasno. Między nami wszystko skończone.
- Proszę usiądź. - Usiadł.
- Słucham. O czym chcesz rozmawiać? Bo ja nie mam ci nic do powiedzenia.
- Co robimy z konkursem? W końcu byliśmy najlepsi.
- Rezygnuje. Masz jeszcze czas możesz sobie kogoś znaleźć.
- Zaczęliśmy razem to skończymy też razem.
- I jak ty to sobie wyobrażasz? Będziemy udawać że nigdy nic między nami nic nie było?
- Tego nie przemyślałam. - Czułam się nieco zakłopotana.
- No właśnie. To nie ma już żadnego sensu. Lepiej zapomnieć.
- Nigdy o tobie nie zapomnę ale masz racje branie udziału w konkursie nie ma sensu. Lepiej jak zapomnimy. - Wypowiedziałam te słowa z ciężkim sercem. Nie chciałam ale jak dla niego będzie lepiej to przystanę na jego propozycję. Wyjęłam jeszcze coś z kieszeni.
- To należy do ciebie. - Podałam mu bransoletkę którą podarował mi na pierwszej randce.
- Zatrzymaj ją sobie. Jest dla dziewczyny wyjątkowej. Pierwszej której oddałem swoje serce.
- Dziękuje ale ona przypomina mi o tobie. - Mówię.
-To źle? Byłem aż takim złym chłopakiem?
- Niee. Byłeś wspaniałym chłopakiem. - Pod wpływem emocji przytuliłam się do niego.
- Przepraszam. - Szepnął i  mnie pocałował. Ten pocałunek był inny niż wszystkie. Zawarli w nim wszystkie uczucia które kłębiły się w nich. W końcu się od siebie oderwali. Żadne nie miało odwagi spojrzeć drugiemu w oczy. Bali się co w nich zobaczą. W końcu oczy są odzwierciedleniem duszy.
- Przepraszam, nie powinienem.
- Masz racje nie powinieneś. Na mnie już czas.
- Tak ja też powinienem już iść. Zatrzymaj ją sobie. - Włożył mi w rękę bransoletkę. Odszedł. Nie zaszczycił mnie nawet jednym spojrzeniem. Powinnam zbierać się do domu ale nie miałam siły. Przez ten pocałunek mam jeszcze większe wątpliwości. Siedziałam tak i nawet nie zauważyłam jak po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy. Łzy bezsilności. W końcu wyjęłam telefon. Miałam trzy nieodebrane połączenia od Ambar i dwa od Niny. Zadzwoniłam najpierw do Niny.
- Hej Nina, coś się stało?
- Hej, wreszcie odwoniłaś. Co się z tobą dzieję? Ambar postawiła cały Roller na nogi bo gdzieś zniknęłaś. Co się dzieje?
- Nic się nie stało. Jestem w parku i wracam do domu. Nie martw się.
- No dobrze ale zadzwoń do Ambar, bardzo się martwiła.
- Okey, do jutra Nina.
- Do jutra Luna.
Rozłączyłam się. Wybrałam numer Ambar.
- Luna?! Gdzie jesteś? Co się z tobą dzieje?! - Zaczęła mnie zasypywać pytaniami.
- Spokojnie Ambar. Nic mi nie jest. Jestem w parku przy Rollerze. Wracam do domu.
-Co ty tam robiłaś?
- Miałam poważną rozmowę z Gastonem. Nie pytaj bo i tak ci nie powiem.
- Dobrze ale wracaj do domu. Twoja mama bardzo się o ciebie martwi.
- Zaraz będę.
Rozłączyła się. Zaczęłam iść do domu. Droga zajęła mi jakieś 10 minut. Nie zdążyłam zdjąć butów jak przybiegła Ambar, pani Sharon, Miguel i Monica.
- Luna!! - Rzuciła się na mnie Ambar.
- Córeczko gdzie się podziewałaś?
- Byłam w parku niedaleko Rollera. Musiałam sobie coś wyjaśnić z kolegą.
-Nic ci nie jest?
- Nie wszystko w porządku.
- Ciesze się że nic ci się nie stało. - Powiedziała Pani Benson.
- Wybaczcie ale chciałabym się położyć, jestem bardzo zmęczona.
- Nie chcesz nic do jedzenia? - Spytała mnie mama.
- Nie jestem głodna. Dobranoc.
- Dobranoc.  - Powiedzieli wszyscy.
Poszłam do łazienki. Umyłam się. Weszłam do pokoju i zastałam Ambar wylegującą się na kanapie w moim pokoju.
- Co ty tu robisz? - Zapytałam.
- Przyszłam porozmawiać. Może wszyscy nie widzieli ale ja tak. Płakałaś. Znowu.
- Co ciebie to obchodzi?
- Obchodzi bo jesteś moją przyjaciółką. I płaczesz podejrzewam że przez mojego przyjaciela.
- Może i tak. Może jego zapytasz?
- Pytam ciebie. I żądam odpowiedzi.
- Tak, przez niego. A teraz do widzenia. - Pokazałam jej ręką drzwi.
- Ale dlaczego? Co on ci znowu powiedział?
- Nie powiedział a co zrobił. Pocałował mnie.
- Co?!
- To a teraz wyjdź.
- Czekaj. Jednego nie rozumiem. Nie podobał ci się pocałunek?
- Wynocha!
- Jutro do tego wrócimy. A i po szkole wróć do domu.
- Dlaczego?
- U dowodnie ci że Gaston nie pocałował Delphi.
- Jak?
- Zobaczysz. Dobranoc.
- Dobranoc.
Jestem ciekawa co ona wymyśliła. Jest jakaś taka zbyt pewna niewinności Gastona.
Usnęłam jakoś tak szybko. Miałam dziwny sen. Byłam mała. W takim dużym domu. Huśtałam się na huśtawce. Widziałam moich rodziców. Siedzieli na altance, rozmawiali. Ale to nie byli rodzice których mam teraz. Czyżbym była adoptowana?
~~*~~
 Przepraszam ale nie mogłam inaczej.
Mam nadzieję że nie będziecie źli.
Buziaczki :**           

czwartek, 18 sierpnia 2016

Rozdział 13 część 1

Gaston:

W głowie cały czas mam słowa Ambar:
Jeśli nie kochasz nawet nie masz po co się starać.
Jeśli nie wiesz czy kochasz, przemyśl czy warto walczyć.
Jeśli kochasz walcz, bo to może zmienić twoje życie.
A jeśli ja nie wiem co czuję?
Jeśli ja nie wiem czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?

Luna:

Nie wiem, co mam robić?
Czy powinnam mu wybaczyć?
Czy jestem w stanie mu zaufać?
Może on na prawdę mówił prawdę?
Tyle pytań na które nie mogłam znaleźć odpowiedzi.
Chciałabym z kim porozmawiać. Ale z kim? Ambar? Nie, jest jego przyjaciółką.Może Nina? Tak ona będzie najlepszym wyjściem. Jutro koniecznie muszę z nią pogadać.

Ambar:

Jak mogłabym im pomóc?
Czy Luna w ogóle będzie chciała ze mną rozmawiać?
A może ja jakoś przekonam Delphi żeby powiedziała prawdę? Tak to dobry pomysł.
Ale czy będzie chciała się przyznać do błędu? Ostatnio oddaliłyśmy się od siebie. Ale dla szczęścia najlepszych przyjaciół chyba warto spróbować.

Następny dzień:
Podroż samochodem do szkoły:
Luna:

- Jak się czujesz Luna? - Rozmowę zaczęła Ambar.
- Już lepiej.Dzięki za troskę.
- Wiem ze nie chcesz mnie słuchać bo jestem przyjaciółką Gastona ale muszę ci to powiedzieć. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Nigdy żadna dziewczyna nie spowodowała u niego takich uczuć jak ty. Może warto by było wysłuchać go?
- Może i tak ale ja nie mam zamiaru tego robić.
- Ale dlaczego? W związku trzeba mieć do siebie zaufanie. Jakoś wcześniej mu ufałaś a teraz? Co ci takiego zrobił że nie zasługuje na chwile rozmowy i zrozumienia. Słuchaj znam Delphi i wiem że ona jest zdolna do wszystkiego.
- Tak ufałam ale już nie ufam. Nie znam go na tyle by wiedzieć do czego jest zdolny.
- Jesteś głupia. Wierzysz w słowa zakochanej wariatki zamiast w słowa swojego chłopaka. Zanim podejmiesz jakąś decyzje obiecaj że przyjrzysz się bransoletce którą zawsze nosiłaś.
- Jak w ten sposób dasz mi spokój to obejrzę ją. Do zobaczenia na lekcji.
Wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami. Czego ona ode mnie chce? Wiem że chce dobrze dla swojego przyjaciela ale jest jeszcze za wcześnie na jakie kol wiek wybaczenie.
Moje rozmyślenia przerwała jakaś osoba która zasłoniła mi oczy.
- Kim jestem?
- Nina!!
- Lunaa!! - Przytuliłyśmy się.
- Jak u ciebie Nina?
- Bez zmian ale u ciebie jest zmiana. Gdzie twoja świta?
- Nie pytaj. Nie było cię wczoraj w Rollerze?
- Byłam ale ciebie nie widziałam. Za to twój chłoptaś był. Razem z Ambar. Przytulali się.
- Już nie mój chłopak.
- Jak to?
- On całował się z Delphi. - Powiedziałam smutnym głosem.
- Gaston?! Ale że co?Jak? Gaston?!
- Tak Gaston, całował się z Delphi i to jeszcze w momencie kiedy ja czekałam na niego przy barze.
- Ale to nie w stylu Gastona. Odkąd pamiętam to zawsze Delphi się podobał ale nigdy jej nie chciał.
- Może teraz zmienił zdanie?
- Nie wydaje mi się. Naprawdę powinnaś z nim pogadać. Przed wami konkurs. Musicie wygrać.
- Może i powinnam ale nie jestem jeszcze na to gotowa. Poczekaj. Ambar chciała żebym zobaczyła bransoletkę którą mi kupił. - Wyciągnęłam z plecaka bransoletkę.
- Co z nią nie tak?
- Nie wiem właśnie. Na serduszku są tylko nasze imiona i data rozpoczęcia naszego związku.
- Pokażesz?
- Jasne. - Podałam jej.
- Już chyba wiem o co jej chodziło. Zobacz co jest za sznurku.
- ,, Ponad wszystko, zawsze my". W języku hiszpańskim. - Odczytałam na głos.
- Chyba jednak coś dla niego znaczysz.
- Haha. Tak, tyle co nic. Chodź zaraz lekcja.
- Tak sobie wmawiaj. - Poszłyśmy w stronę szkoły. Nie dałam po sobie poznać że te słowa na bransoletce wywarły na mnie jakiekolwiek uczucia względem Gastona.

W tym samym czasie:
Matteo:

- Hej kochanie.
- Hej skarbie. - Przywitałem się z Ambar.
- Widziałeś Gastona?
- Dzisiaj jeszcze nie.
- Myślisz że przyjdzie?
- Ja bym nie przyszedł? - Usłyszeliśmy dobrze znany nam głos za plecami.
- Siemasz stary.
- Siema. - Ambar jak nigdy przytuliła Gastona.
- Jak się czujesz? - Zapytała.
- Wyśmienicie.
- Takie bajeczki możesz wciskać wszystkim ale nie nam. Myślisz ze nie widzę twoich czerwonych oczu. W ogóle spałeś coś? - Zapytałem.
- Coś tam i spałem.
- A co robimy z konkursem? - Zapytała Ambar.
- O jakim konkursie mówisz?
- O konkursie tańca na wrotkach. Pamiętasz? Tańczyłeś tam z Luną. Zajęliście pierwsze miejsce. Już pamiętasz?
- Nie, nie pamiętam. O jakiej Lunie mówisz bo sobie nie przypominam?
- Lana Valente. Ta co właśnie wchodzi do szkoły z Niną. - Odwrócił się. Ich oczy się spotkały. Dla nich czas stanął w miejscu. W końcu Gaston odwrócił się do mnie i Ambar.
- Nie znam tej dziewczyny. Pierwszy raz ją widzę na oczy, a teraz wybaczcie ale muszę coś zabrać z szafki. Do zobaczenia na lekcji. - Odszedł. Tylko ja wiedziałem jak bardzo cierpi. Chciałem mu pomóc ale nie wiedziałem jak. Rozmowa z Luną nic by nie dała a Delphi nic mi nie powie. Moje rozmyślania przerwała Ambar.
- Matteo jesteś tam?
- Co? A tak. Chodź na lekcje.
- Co się z nimi dzieje?
Lekcje minęły spokojnie ale to nie koniec. Naszych bohaterów czeka jeszcze sporo niespodzianek.
~~*~~
Jest rozdział 13 albo raczej jego część pierwsza.
Miał ujawnić się jutro ale nie mogłam się powstrzymać.          

środa, 17 sierpnia 2016

Rozdział 12

Roller (bar):
Luna:

Nie było mnie jeden dzień w Rollerze a już Tamara zrobiła zmiany. Stoliki zostały inaczej poustawiane. Na scenie pojawiły się świecące litery: J i R. Zostały otwarte zapisy na Open Music.
Musze pogadać z Gastonem,może wystąpimy razem. Teraz gdzieś zniknął z Matteo. Mieli zaraz wrócić a nie ma ich już dłuższą chwile. Jestem ciekawa co to za sprawa do załatwienia.

W tym samym czasie:
Roller (szatnia):
Gaston:

- Delphi musimy pogadać.- Rzekłem poważnie.
- Wreszcie zrozumiałeś że to mnie kochasz?
- Nie. Chodzi o mój wypadek. Wczoraj.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Nie? A co ten filmik robi na waszym blogu? - Pokazałem jej wczorajszy filmik.
- Jakbyś nie wiedział to Jazmin jest odpowiedzialna za filmiki wiec może powinieneś ją zapytać?
- Jazmin nie miała by powodu żeby przykręcać moje koło od wrotek. A ty miałabyś powód.
- Ja tego nie zrobiłam.
- Nie? - Zmieniłem ton swojego głosu i zbliżyłem swoje usta do jej ust.
-No dobrze to byłam ja! - Byłem taki szczęśliwy że nie zauważyłem jak złapała mnie za bluzę i pocałowała.
- CO TY WYPRAWIASZ?! - Zacząłem na nią krzyczeć.
- Ja mam dziewczynę.
- Jestem ciekawa co powie jak dowie się że całujesz się z inną za jej plecami.
- Nie zrobisz tego.
- Nie? No to patrz.
Wybiegła z szatni.Poszedłem za nią. Ta dziewczyna jest do wszystkiego zdolna. Na moje nieszczęście szybko ją nalazła. Siedziała przy barze z Ambar.
- Hej Luna. Muszę ci coś powiedzieć.
- Hej Delphi, co takiego?
- Delphi nie mów tego. - Wtrąciłem się.
- Czego ma nie mówić? - Rzekła Luna.
- Twój chłoptaś za twoimi plecami całuje się z innymi dziewczynami!
- Słucham?! Gaston o czym ona mówi?
- O tym że sama mnie całuję w szatni a teraz mówi ze to niby ja!
- On kłamie. Przyszedł do szatni niby zapytać o wczorajszy filmik a za chwilę rzucił się na mnie. Zaczął całować i wkładał mi ręce pod bluzkę.
- Luna to ona mnie pocałowała! Ja chciałem tylko dowiedzieć się kto przykręcił kolo w moich wrotkach wczoraj.
- Masz jakiś dowód? - Zapytała mnie.
- Tak, Matteo miał wszystko nagrać.
- A gdzie on jest?
- O właśnie idzie. - Wtrąciła się Ambar.
- Matteo przyjacielu powiedz że nagrałeś jak ta wariatka mnie pocałowała.
- Niestety ale nagranie zostało zrobione ze złego kontu. Nie widać kto kogo pocałował.
- Proszę Luna uwierz mi. Nie pocałowałem jej.
- Jesteś DUPKIEM! - Krzyknęła, uderzyła w policzek i uciekła. Zobaczyłem tylko łzy w jej oczach.
- Nie na widzę cie! Szczęśliwa jesteś?!
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Zaczęła się śmiać.
- Czego byś nie zrobiła i tak z tobą nie będę.
- Jeśli ja nie mogę cię mieć to żadna nie będzie. - Odeszła z dumnym uśmieszkiem.
- I co ja teraz zrobię?- Czuje się bezsilny. Nie wiem co mam teraz zrobić    
- Spokojnie wszystko będzie dobrze. Ona ochłonie, pogadasz z nią i wszystko sobie wyjaśnicie. - Pocieszyła mnie Ambar.
- Ona nie będzie chciała mnie znać. W jej oczach nie było już tej miłości jak na mnie patrzyła. Było tylko rozczarowanie i ból.
- Spokojnie, porozmawiam z nią.
- Dzięki. Jesteś cudowną przyjaciółką.- Przytuliłem ją.
- Zawsze będziesz mógł na mnie liczyć.
- Dziękuję że jesteś.- Całej scenie przyglądał się Matteo. Wiedział że jego przyjaciel potrzebuje wsparcia. On nie był im potrzebny.

Matteo:

Poszedłem do Tamary z filmikiem który nagrałem. Miałem nadzieje że chociaż raz Delphi doigra się za to co zrobiła. Znalazłem Tamarę na torze.
- Tamaro możemy chwile pogadać?
-Jasne, O co chodzi Matteo?
- Pamiętasz może wczorajszy upadek Gastona?
- Pamiętam.
- Mamy dowód na to że nie był spowodowany samoistnie, zobacz. - Pokazałem jej filmik.
- Masz racje. To nie dopuszczalne żeby takie sytuacje wydarzały się na torze. Delphi możesz na chwile podejść?
- O co chodzi Tamaro?
- A o to że ty jesteś winna wypadkowi Gastona.
- Ja? Kto ci to powiedział?
- Delphi nie rób z siebie jeszcze większej idiotki wszystko mam nagrane na telefonie. - Powiedziałem.
- Delphi widziałam wszystko. Zostajesz zawieszona na pól roku oraz zostajesz zdyskwalifikowana z konkursu, przykro mi. - Powiedziała Tamara i odeszła do pracy.
Uśmiechnąłem się na widok wściekłej twarzy Delphi. Poszedłem zobaczyć co z Gastonem. Zauważyłem go w towarzystwie Ambar i Jazmin. Czułem że nie jestem mu potrzebny. Nie miałem ochoty na wrotki. Stwierdziłem że wrócę do domu. Poszedłem przez park. Na jednej z ławek zauważyłem burze brązowych loków. Wszędzie bym ją poznał. Na jej widok uśmiech sam wkradł mi się na usta. Podeszłem bliżej,jak najciszej żeby jej nie spłoszyć. Ona nie chciała rozmawiać. Bez słowa ją przytuliłem. Podniosła na chwile głowę a za chwile wtuliła się we mnie. Nie wiem ile siedzieliśmy tak wtuleni w siebie. Nie przeszkadzało mi że moczyła moją koszule. Podobało mi się jak przytulała się do mnie. Zrobiło się ciemno.
- Musimy iść. Chodź odprowadzę cię.
- Dziękuję. Chodźmy.
- Chcesz pogadać o dzisiejszych wydarzeniach? - Zacząłem  spokojnie.
- Nie.
- Okey, nie nalegam.
Noc była chłodna. W połowie drogi zauważyłem ze Lunie zaczyna być zimno. Dałem jej mój sweterek.
- Zakładaj, nie możesz się przeziębić.
- A co z tobą?
- Mi jest ciepło. Zakładaj. - Rzekłem tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Słodko wyglądała. Sweter był o jakieś dwa rozmiary za duży.
Przez resztę drogi starałem się ją rozśmieszyć. Kilka razy mi się udało. Przy niej czułem się inaczej. Zachowywałem się inaczej. Odprowadziłem ją pod same drzwi. Nie chciałem się z nią rozstawać. Co ta dziewczyna że mną robi?

30 minut wcześniej:
Gaston:
Podszedł do mnie Pedro.
- Gaston musisz się zbierać. Zamykamy już.
- Jasne, już idę.
Poszedłem do domu. Szedłem krótszą drogą, przez park. Nie patrzyłem jak idę. Wpadłem na kogoś.
- Ojejku przepraszam. Nie widziałem pani.
- Ni...nic się nie stało.
- Nina?
- Cze...cześć Gggaston.
- Co ty tu robisz? Jest późno.
-  Robię zdjęcia.
- Pokażesz?
- Pppewnie. - Pokazała mi aparat którym robiła zdjęcia.
- Masz talent. Te zdjęcia są zajebiste.
- Dz...dzięki. Sorry muszę już iść. Dddoo jutra.
- Pa Nina. Może pójdziemy kiedyś razem na mała sesje?
- Pppewnie.Ppa.
- Pa. Do jutra.
Nie wiedziałem że Nina lubi robić zdjęcia. Te które widziałem są na prawdę dobre. Muszę się do niej zbliżyć. Może wtedy w jakimś stopniu zapomnę o Lunicie. Do domu doszedłem jakoś tak szybko. Dzwonił do mnie Matteo ale nie miałem siły z nim rozmawiać. Wykąpałem się i położyłem do łóżka. Nie mogłem usnąć. Przed oczami miałem obraz płaczącej Luny. Płaczącej prze zemnie.
~~*~~
Oto i rozdział 12.
Miał wyglądać inaczej ale myślę że ostateczna wersja bardziej wam się spodoba.
Dziękuję wszystkim którzy czytają moje wypociny.
I jest jeszcze jedna sprawa: nowy wygląd.
Woli cię nowy czy stary?
Buziaczki :**      

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Rozdział 11

Luna :

Właśnie wybieramy się z Gastonem do jego domu. Z jego rodzicami byliśmy umówieni na obiad ale zaistniały okoliczności i umówiliśmy się na kolacje. Jego rodzice są bardzo mili. Chciałabym żeby moi też byli tacy. Dla nich jedyny chłopak którego tolerują to Simon, nie pogodzą się z moją decyzją wiec wole na razie nie mówić że znów jestem z Gastonem.

W tym samym czasie:
Matteo:

Moi rodzice wyjechali. Wrócą pod koniec tygodnia. Poprosiłem gosposie żeby przygotowała dla nas romantyczną kolację. Mam nadzieje że już wszystko gotowe. Dziś jesteśmy tylko my dwoje.

Narrator:

Kolacje były smaczne. Dziewczyny były zmuszone zostać u swoich chłopców na noc.

Następny dzień:

Dziewczyny pojawiły się w domu o szóstej trzydzieści rano. Miały godzinę na przygotowanie sie do szkoły.

W Blake:
Ambar:

- Hej dziewczyny co nowego na stylu i szyku?
- Jest nowa komentatorka: Felicyty For Now. Pisze jakieś głupoty i zabiera nam fanów. - Odpowiedziała Delphi.
- Jak to mozliwe?! Pokaż mi tego tapleta Jazmin.
Odczytałam jej wczorajszy post. Dziewczyna jest całkiem niezła.
- Macie najszybciej jak to możliwe dowiedzieć się kto to jest. - Rozkazałam i odeszłam do Matteo który gadał z Gastonem.
- Chłopaki wiecie już na jakie zajęcia pozalekcyjne się wybieracie?
- My idziemy na fotografie a ty kochanie?
- Ja chce iść na teatr, a lunita?
- Co ja? - Luna akurat przechodziła obok.
- Na jakie zajęcia pozalekcyjne wybiera się moja dziewczyna? - Zapytał Gaston.
- Na fotografie a wy?
- Ja z Matteo też a Ambar na teatr.
- Ambar nie chcesz iść z nami? - Spytała Luna
- Na początku zastanawiałam sie pod fotografią ale jednak teatr jest ciekawszy. Słuchajcie znacie tą nową ze stylu i szyku, Felicyty For Now?
- Widziałam jej komentarze ale nie wiem kim jest. - Odpowiedziała Lunita.
- Czy tylko my nie wiemy o kogo chodzi? - Spytali chłopaki równomiernie.
- Na to wygląda. Luna przejdziesz się ze mną do sklepiku? Głodna jestem.
- Jasne chodźmy.
Poszły sobie. Chłopaki zostali sami.
- Pokaż co pisze ta cała Felicyty. - Powiedział Gaston.
Matteo włączył na swoim telefonie blog dziewczyn.
- Zobaczmy jej ostatni kom.
- Ona pisze mądre rzeczy. Nie wiem dlaczego dziewczyny się tak wkurzają.
- Ja już chyba wiem.
- Dlaczego?
- Bo dzięki niej tracą fanów.
- To ja mogę tylko ją poprzeć.
- Hehe, ja też. Chodź zapiszemy dziewczyny na zajecia. Puki są jeszcze miejsca.
- Czekaj, tu jest filmik z moim upadkiem z wczoraj.
Gaston miał rację. Filmik pokazywał chwilę gdy koło we wrotkach się zablokowało.
- Teraz już nie mam wątpliwości że to była ich sprawka. Delphi doigra się a ty mi w tym pomożesz
~~*~~
Przepraszam że tak późno ale wiecie święto dzisiaj.
Rozdział nie podoba mi się wiec nie oczekuje że wam będzie się podobać.
Następny będzie o wiele ciekawszy.
Ktoś chce żebym zajęła mu miejsce ?
Piszcie.
Ciąg dalszy w środę.
Buziaki:**

niedziela, 14 sierpnia 2016

Rozdział 10

Weszłam do domu po cichu. Nie chciałam znowu żadnych pytań o mnie, Simona i Gastona. Zdecydowałam się wpaść do pokoju Ambar. Byłam jej winna wyjaśnienia. Zapukałam do jej drzwi, usłyszałam proszę i weszłam. Widok Matteo rozwalonego na łóżku był przezabawny.
- Hej, nie przeszkadzam gołąbeczką?
- Nie, co cie do mnie sprowadza, Lunita?
- Chciałam ci wyjaśnić wczorajszą sytuacje. Wiem że Gaston jest waszym przyjacielem.
- Mów dalej. Jestem ciekawy jak się skończy twoja opowieść. - Wtrącił się Matteo.
- Więc ja zgodziłam się udawać dziewczynę Gastona żeby Delphi się od niego odczepiła. Gaston wiedział że mam chłopaka. Niedługo mieliśmy skończyć z udawaniem ale pojawił się Simon. Ja nic nie wiedziałam że ma zamiar przyjechać. Na prawdę nie chciałam zranić Gastona. Dzisiaj pokłóciłam się z Simonem. Dzięki naszej kłótni zrozumiałam że bardzo zależy mi na Gastonie. - Mówiłam bardzo chaotycznie. Nie wiedziałam czy powinnam im powiedzieć wszystko czy tylko najważniejsze szczegóły.
- Ale jednak go zraniłaś. Myślisz że jak jest w tobie zauroczony to od tak ci wybaczy? - Matteo.
- Nie myślałam ale jednak udało się.
- Żartujesz?
- Nie. Zrobiłam mu wizytę w domu. Trochę musiałam go namawiać ale w końcu wybaczył.
- On jest głupszy niż myślałem. Jeśli jeszcze raz go zranisz to poznasz mnie od złej strony.
- Zrozumiałam Królu Pawiu. Może wybierzecie się jutro z nami do kina? Taka jakby podwójna randka. - Nie wiedziałam czemu im to zaproponowałam.
- Lunita to świetny pomysł.
- To Pawiu bądź po swoją dziewczynę jutro o szóstej.
- Zrozumiano kelnereczko. - Pokazał mi język. Ja nie byłam dłużna. Pokazałam mu środkowy palec. Ale on mnie wkurza. Byłam już przy drzwiach gdy w tył głowy trafiła mnie poduszka. Tak zaczęła się wojna na poduszki. Po chwili dołączyła do nas Ambar która zamiast zamachnąć się na mnie trafiła w głowę swojego chłoptasia. Zabawy nie było dosyć. Przerwała nam moja mama która weszła do pokoju.
- Przepraszam że przeszkadzam ale Pani Sharon się skarży iż jest za głośno a już późno. Jutro szkoła. Luna do swojego pokoju.
- Tak mamo. Do jutra.
- Do jutra. Monico możesz powiedzieć Amandzie żeby przygotowała pokój gościnny dla Matteo?
- Oczywiście panienko Ambar. Dobranoc.
- Dobranoc Amando. Dobranoc Luna.
- Dobranoc gołąbeczki.
- Branoc. - Usłyszałam jeszcze od Matteo który leżał po uszy zakopany w poduszkach.
Poszłam do swojego pokoju. Umyłam się i zdecydowałam się napisać do Gastona.
Od : Luna
Do : Gaston
Jutro nie idziemy sami. Dobranoc :*
Po chwili dostałam odpowiedź.
Od : Gaston
Do : Luna
Ciekawie się zapowiada. Dobranoc. Słodkich snów. :**
Uśmiechnęłam się do telefonu. Szybko zmorzył mnie sen. W śnie znajdowałam się na gondoli. Płynęłam z jakimś chłopakiem ale nie mogłam rozpoznać kim on był. Widziałam tylko piwne oczy.
Na drugiej gondoli płynęła Ambar. Zdziwiło mnie że jej partnerem nie był Matteo tylko Simon. Może chłopak z którym płynę to Gaston? Ale w takim razie dlaczego dłoń która mnie trzyma nie pasuje do ręki Gastona?
- POBUDKA LUNA!! - Obudził mnie krzyk mojej mamy.
- Już wstaję.
- Widzę cię zaraz na śniadaniu.
- Yhm...Już wstaję.
Po piętnastu minutach byłam gotowa. W jadalni byli już wszyscy. Razem z Matteo.
- Dzień dobry. - Przywitałam się.
- Witaj Luno. - Pani Sharon.
- Cześć Lunita.- Ambar.
- Hej kelnereczko. - Matteo.
Usiadłam na swoim stałym miejscu obok Ambar. Zostało już tylko czekać na śniadanie.
- Luna powiedz jak ci idzie w Blake? - Zapytała Sharon.
- Dobrze.Nie mam żadnych problemów.
- Cieszę się. Jakbyś czegoś potrzebowała to Ambar zawsze ci pomoże, prawda?
- Oczywiście, zawsze możesz na mnie liczyć Lunita.
- Dziękuje ale na prawdę sama daję sobie radę.
Przyszło śniadanie. Zjadłam dwa tosty i byłam najedzona. Poszłam po swoje rzeczy. W piętnaście minut byliśmy już w szkole. Chciałam pójść do Niny. Dawno z nią nie rozmawiałam. Uprzedził mnie głos Matteo.
- Nie przywitasz się ze swoim chłopakiem?
Miał racje. Gaston właśnie wysiadał z samochodu. Pobiegłam do niego i rzuciłam się w jego ramiona. On skradł mi jeden niewinny pocałunek.
- Czym sobie zasłużyłem na takie powitanie?
- Niczym skarbie. Nie mogę od tak przytulić się do mojego chłopaka?
- Oczywiście że możesz.
Podeszliśmy do Ambar i Matteo którzy patrzyli się na nas ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Czyli jednak jej wybaczyłeś. - Oświadczył Matteo.
- Tak wybaczyłem i słyszałem że idziemy dzisiaj na podwójną randkę.
- A i  owszem. O wpół do szóstej u mnie w domu? - Zapytał Paw.
- Okey.
- Wybaczcie ale chciałabym przywitać się z Niną. Zobaczymy się na lekcji.
Dałam Gastonowi buziaka w policzek i odeszłam do Niny która siedziała na ławce niedaleko wejścia do szkoły.
- Hej Nina.
- Hej Luna. Czy ja o czymś nie wiem?
- No bo ja... jestem z Gastonem.
- No no szczęścia.
- Dzięki Nina ale czy ty nic do niego nie czujesz?
- Nie Luna, ja nie jestem z jego półki ale ty i on słodko razem wyglądacie.
- Dzięki Nina ale na pewno nie przeszkadza ci to?
- Nie Luna na pewno. Wybacz ale muszę iść jeszcze do biblioteki. Widzimy się na polskim?
- Widzimy, zajmij mi miejsce obok siebie.
- Jasna sprawa. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Miałam jeszcze trochę czasu, postanowiłam zajrzeć na ,,Styl i Szyk''.Zobaczyłam nową obserwatorkę. Felicyty For Now. Z ciekawości zaczęłam patrzeć co piszę. Natknęłam się na
komentarz dodany minutę temu.


Czasami musimy coś zaryzykować by coś zyskać.
Chociaż przez uczucia robimy same głupoty
Wykorzystajmy szanse.
#Niewidzialnanazawsze#Ryzykoczystrach?#FelicytyForNow 
 

Nie wiem kim ona jest ale pisać to potrafi. Muszę się zbierać. Zaraz odbędzie się polski, na którym odegramy z Gastonem scenkę Romeo i Julii. Dojście pod sale zajęło mi jakieś pięć minut ponieważ nie znam jeszcze dobrze szkoły i odrobinkę się pogubiłam. Zadzwonił dzwonek ogłaszający rozpoczęcie lekcji. Usiadłam z Niną tak jak obiecałam. Gaston usiadł z Ramirem.
- Która para jako pierwsza chciałaby przedstawić scenkę? - Nikt nie chciał pójść na pierwszy ogień.
- Nikt nie jest chętny? No to może... Pani Valente. Proszę bardzo. Miała pani do przygotowania scenę z Romeo i Julii razem z panem Peridą. Zapraszam na środek.
Przedstawienie sceny balkonowej wyszło nam bardzo dobrze dostaliśmy 5 z plusem.
Po nas Przyszedł czas na Jazmin i Delphi. Przedstawiały one scenę z Małego Księcia. Jazmin jako Róża prezentowała się nadzwyczajnie. Po nich przyszedł czas na Ambar i Matteo którzy odegrali scenę z Oskara i Pani Róży. Po nich było jeszcze kilka par osób których nie znałam. Reszta lekcji minęła jakoś tak za szybko. Na godzinie wychowawczej dowiedzieliśmy się że musimy zapisać się na jakieś zajęcia pozalekcyjne. Mamy na to czas do końca tygodnia. A w następnym tygodniu odbędą się egzaminy sprawdzające wiedzę z klasy pierwszej. Jeszcze po drodze drugi etap konkursu w Rollerze. Zapowiadają się ciekawe dwa tygodnie. Teraz jestem w drodze z Ambar do domu. Zrezygnowaliśmy z popołudnia w Rollerze. Chcemy mieć czas na przygotowanie się do randki.

W tym samym czasie :
Matteo:

Wybieramy się z Gastonem do Rollera. My nie potrzebujemy tyle czasu co dziewczyny żeby ładnie wyglądać. Dojście do Rollera zajęło nam jakieś pięć minut. Poszliśmy do szatni. Zostawiliśmy rzeczy i poszliśmy do baru po koktajl. Trafiliśmy na próbę Roller Band. Okazuję się że ich nowym gitarzystą zostaje Simon.
- Jak myślisz co dziewczyny powiedzą na nowego gitarzystę? - Pytam Gastona.
- Wole nie wiedzieć. Lepiej im nie mówić. Przynajmniej dzisiaj.
- Masz rację. Jutro im powiemy. Chodź pojeździć nie mam ochoty na nich patrzeć.
- Dobra chodź.
Założyliśmy nasze wrotki. Pojechaliśmy na tor. Chcieliśmy przećwiczyć nowe ruchy do konkursu. W pewnym momencie usłyszałem odgłos upadanego ciała na podłogę. Odwróciłem się w stronę gdzie jeździł Gaston. Zobaczyłem tylko jego ciało na podłodze. Podjechałem do niego. Pomogłem mu wstać.
- Stary co ci się stało?
- Tak jakby koło w wrotkach się zablokowało.
Pojechaliśmy usiąść na trybunach.
- Przecież zawsze sprawdzamy wrotki. Jak to mogło się stać?
- Nie wiem. Zobacz, jest za mocno przykręcone.
- Ktoś chyba nie chce żebyś wystąpił w konkursie.
- Ta i chyba wiem kto ale dam jej czas do jutra. Dzisiaj czeka nas randka z naszymi dziewczynkami. Chodź. Wstąpimy do jubilera. Kupimy im coś.
- Niech ci będzie. Od kiedy się z ciebie taki romantyk zrobił?
- Odkąd poznałem Lunę. Rusz tą dupę.
- Możesz chodzić?
- Tak, jakoś dam radę.
- No to idziemy do jubilera.
Będąc u jubilera mieliśmy lekki dylemat ale w końcu zdecydowaliśmy się. Ja kupiłem Ambar złoty naszyjnik z jej imieniem a Gaston dla Luny srebrną bransoletkę z serduszkiem w którym były ich imiona i wczorajsza data. Zaopatrzeni w prezenty poszliśmy do mnie do domu. Przebraliśmy się w garnitury. Ułożyliśmy włosy i byliśmy gotowi. Przed drzwiami dziewczyn byliśmy pięć minut przed szóstą.Drzwi otworzyła nam Amanda. Powiedziała że dziewczyny zaraz zejdą. Rozgościliśmy się w salonie. Równo o szóstej drzwi od salonu otworzyły się a przez nie weszły dwie pięknie ubrane kobiety. Ambar w złotej sukience a Luna w zieloną kontrastującą z jej oczami. Przywitaliśmy się z nimi. Podarowaliśmy prezenty.Obie były zachwycone. Będąc w kinie nie obyło się bez kłótni na jaki film mamy iść. W końcu dziewczyny wygrały. Poszliśmy na jakieś tandetne romansidło. Mnie i Gastonowi film wo gule się nie podobał ale ważne że nasze dziewczynki były zadowolone. Po filmie rozstaliśmy się. Ja poszedłem z Ambar do mojego domu. Rodzice wyjechali więc mieliśmy wolną chatę. Gaston i Luna udali się na kolacje do domu Peridich.

CDN
~~*~~
Oto i jest rozdział 10. Miał być dłuższy ale nie mam siły pisać dalej.
Jak myślicie czemu koło we wrotkach Gastona było za mocno przykręcone?
Ciąg dalszy już jutro.
Buziaczki :**    
  

czwartek, 11 sierpnia 2016

Rozdział 9

Dzisiaj niedziela. Na dzisiaj mam zaplanowaną próbę Romea i Julii z Gastonem. To będzie nasza ostatnia próba. Mam obawy co do tego jak będą wyglądać nasze relacje po wczorajszym incydencie. Jeszcze Ambar od rana meczy mnie bym wytłumaczyła jej wczorajszą akcje. Dla wszystkich było to dziwne. Najpierw jestem z Gastonem a potem całuje się z Simonem. Dla mnie też nie jest to łatwa sytuacja. Z jednej strony Simon z którym jestem od dwóch lat a z drugiem Gaston który kupuję mi kwiaty i przedstawia się moim rodzicom. Dość tych rozmyślań. Jest jedenasta a ja jeszcze leże w łóżku. Muszę wstać, ogarnąć się i zjeść śniadanie.

Ambar :

W weekend śniadanie odbywa się o dziewiątej. Niestety ja wstałam o dziesiątej. Ogarnęłam się i zeszłam do kuchni.
- Dzień dobry Amando.
- Witam panienko Ambar. Co podać na śniadanie?
- Kanapki z szynką poproszę.
- Dobrze, już się robią.
- Amando mogę się o coś spytać?
- Oczywiście ale nie wiem czy będę znała odpowiedź.
- Wczoraj w Rollerze pojawił się pewien chłopak. Brunet. Brązowe oczy. Wysoki. Zna Lunę.
- Mówisz o Simonie. Tak mi się wydaje. To były chłopak Luny, mieszka w Cancun. Co on robi w Buenos Aires?
- Były? Wczoraj wyglądało na to że nadal są razem.
- Byłam pewna że Luna zerwała z nim przed wyjazdem. Ale czy ona nie chodziła z paniczem Gastonem?
- Tak mi się wydawało. Wychodzi na to była z nimi dwoma naraz. Amando przynieś mi śniadanie do pokoju.
- Oczywiście, panienko Ambar.

Luna :

Ogarnęłam się i o jedenastej trzydzieści byłam gotowa. Poszłam do kuchni na śniadanie.
- Hej mamo. Przygotujesz mi śniadanie?
- Oczywiście córciu. Co tak późno wstałaś?
- To dlatego że wczoraj wróciłam późno i byłam bardzo zmęczona. A dzisiaj mam próbę z Gastonem. Przedstawiamy Romea i Julie.
- A jak ci się układa z Gastonem?
- Dobrze. Bardzo dobrze.
- Oj Luna nie umiesz kłamać. Słyszałam ze Simon jest w mieście.
- Tak, zrobił mi niespodziankę i przyjechał. Był na konkursie.
- Luna nie mówiłaś że nadal jesteście razem. - Podała i kanapki.
- Mamo czy ty wszystko musisz wiedzieć? - Zaczęłam się na nią wkurzać.
- Luna nie tym tonem. Po prostu chce wiedzieć co się dzieje w twoim życiu.
- Tak jestem z Simonem. A z Gastonem to była tylko przygoda. - Wzięłam kanapkę i wyszłam z kuchni.
- Dla niego to nie była przygoda. - Usłyszałam jeszcze na wyjściu. W drodze do parku gdzie byliśmy umówieni zjadłam śniadanie i kupiłam jeszcze butelkę wody. Dotarłam na miejsce pięć minut przed czasem. Jego jeszcze nie było ale czekałam na niego. Zjawił się po dziesięciu minutach. Miał podkrążone oczy.
- Hej. - Chciałam się z nim przywitać tak jak zawsze ale odsunął się.
- Cześć. Całuj swojego chłopaka a nie mnie.
- O co ci chodzi?
- O nic. Możemy zaczynać? Nie mam za dużo czasu. Jestem umówiony.
- Jasne.
Po godzinie skończyliśmy. Wszystko było przygotowane i dopracowane.
- Do jutra. - Już chciał odejść ale złapałam go za rękę.
- Proszę, nie zachowuj się jak byśmy się nie znali.
- My się nie znamy. A przynajmniej ja ciebie nie znam. I nie chcę znać. - Te słowa bolały ale nie dala po sobie tego poznać.
- W takim razie ja ciebie też nie chcę znać. To koniec. - Odwróciłam się. Nie chciałam tego powiedzieć ale nie dał mi wyboru. Odeszłam. Tutaj skończyła się nasza przyjaźń. Od teraz jestem tylko ja i Simon. A Gaston nie istnieje. Nie chciałam wracać do domu. Było jeszcze wcześnie. Zadzwoniłam do Simona.
- Hej kochanie, co dzisiaj robisz?
- Hej skarbie. Nie mam planów.
- Może wpadniesz do rollera? Pojeździlibyśmy razem tak jak za dawnych czasów.
- Kusząca propozycja. Będę za piętnaście minut.
- Dobrze, będę czekać. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Poszłam do Rollera. Był blisko parku. Spotkałam Jim i Jam.
- Hej dziewczyny.
- Hej Luna. Gdzie zgubiłaś Gastona? Lub tego drugiego?
- Nie wiem o kim mówicie. Simon zaraz tu będzie.
- Simon. Ładne imię. I jest całkiem przystojny.
- Tak, i jest mój Jim.
- Spokojnie przecież ci go nie zabiorę.
- Za wysokie progi jak na twoje nogi. - Poszłam do szatni. Te dwie już długo mnie denerwowały.
Chwile później przyszedł Simon. Przywitałam go buziakiem w usta. Simon był już na wrotkach. Ja założyłam swoje wrotki i pojechaliśmy na tor. Dzisiaj było mało osób. Z tych co znam to Ramiro, Nico, Jazmin i Delphi. Delphina nadal nie pogodziła się z faktem iż Gaston zatańczył ze mną a nie z nią i o wszystko obwinia mnie. Z Simonem stwierdziliśmy że poćwiczę nową technikę która polega na zawieszeniu liny na suficie. Podobno jest bardzo trudna bo muszę nauczyć się panować nad liną ale dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych. Kilka razy mi się udało zrobić pełny obrót, ale nie obyło się bez upadków. Ćwiczyliśmy jakieś dwie może trzy godziny.Simon był świetnym partnerem lecz nadal brakowało mi Gastona. Muszę z nim pogadać w końcu nadal jesteśmy partnerami w konkursie.
Już mieliśmy iść do szatni lecz zatrzymał nas głos Tamary :
- Luna możesz na chwilę do mnie podejść?
- Simon poczekaj na mnie. - Podjechałam do niej.
- Co się stało Tamaro?
- Gaston do mnie dzwonił. Powiedział że rezygnuję z konkursu.
- Co?! Nie Tamara on nie może zrezygnować, prawda?
- Może tylko że wtedy ty musisz znaleźć sobie partnera.
- On postradał zmysły!- Krzyknęłam. - Tamara nie martw się, przekonam go. Wystąpimy razem/
- Luna, mam nadzieję. Macie sporę szanse żeby dostać się do międzynarodowych.
- Dzięki Tamara że mi powiedziałaś.Zaraz z nim pogadam. Pa Tamaro.
- Do jutra Luna.
Pojechałam do Simona który czekał na mnie w szatni.
- Co chciała od ciebie Tamara?
- Powiadomić mnie że Gaston zrezygnował z konkursu.
- Co tobie do tego?
- To że to mój partner!
- Możesz zatańczyć ze mną.
- Nie. Ja chce zatańczyć z nim.
- A to niby czemu? Kim on dla ciebie jest? To ja jestem twoim chłopakiem przypominam ci!
- A on moim przyjacielem! Jedynym który był ze mną od początku pojawienia się w Buenos Aires! Kiedy ciebie nie było on był i mnie wspierał!
- To może on powinien być twoim boyem?!
- Na pewno byłby lepszym niż ty!
- To idź do niego.
- A żebyś wiedział że pójdę. - Zaczęłam wychodzić z szatni. W drzwiach odwróciłam się i rzuciłam suche :
- Jesteś zerem. Z nami koniec. - Fala goryczy się przelała. Nie byłam w stanie powstrzymać gniewu. Wybiegłam z Rollera. Muszę pogadać z Gastonem. Czemu tak późno zrozumiał że jest dla mnie ważny? Nie wiem ale jestem pewna że gdybym miałam wybierać wybrałabym jego. Poszłam do niego do domu. Kiedyś mówił mi gdzie mieszka. Jego dom był dość duży. Drzwi otworzyła mi pokojówka. Poznałam po stroju.
- Dzień dobry, czy zastałam Gastona?
- Oczywiście, jest w swoim pokoju. Pierwsze piętro. Drugie drzwi na prawo.
- Dziękuję bardzo.
- Podać coś Pani?
- Nie dziękuję.
Poszłam tam gdzie powiedziała pokojówka. Mieszkanie było bardzo ładnie urządzone. W ciekłych kolorach. Znalazłam drzwi pokoju Gastona. Była na nich plakietka ,,Gaston Perida''. Zapukałam. Usłyszałam ciche ,,proszę''. Weszłam. Jego pokój był urządzony w zielonych kolorach. No tak przecież zielony to jego ulubiony.
- Mogę? - Spytałam. Jego mina gdy mnie zobaczył była bezcenna. Chyba wszystkich mógł się spodziewać oprócz mnie.
- Czego chcesz?
-  Pogadać. Mogę?
- Usiądź. - Wskazał mi miejsce na kanapie. Usiadłam a on zajął miejsce obok mnie.
- O czym chcesz pogadać?
- O konkursie.
- Zrezygnowałem. Możesz zatańczyć z Simonem.
- Ale ja chce zatańczyć z tobą. Nie daj się prosić. Dobrze wiesz że bez ciebie nie wygram.
- Luna nie chcę stawiać między tobą a Simonem.
- Nie ma już mnie i Simona. Teraz przyszedł czas na Lunę i Gastona.
- Myślisz że możesz traktować mnie jak koło ratunkowe?
- Nie traktuję cię tak. Tęsknie za tobą.
- Ja za tobą też ale nie wiem czy to dobry pomysł.
- Proszę. Musimy razem wystąpić.
- Jak się zgodzę to dasz mi spokój?
- Tak.
- Dobra. Wystąpimy razem.
- Dziękuję.- Przytuliłam się do niego. Jego ramiona były stworzone do tulenia mnie. Przytulaliśmy się dłuższą chwilkę.
- Zostaniesz na obiad? - Zaproponował.
- Nie będę przeszkadzać?
- Nie. Chodź.
- Okey.
Oparłam głowę o jego ramie. Zeszliśmy na dół do jadalni.
- Hej mamo, cześć tato. To jest Luna. Może zostać na obiad? - Zapytał.
- Oczywiście. Witaj Luno. Jestem Camilla a to mój mąż Alvaro.
- Miło mi państwa poznać. - Przywitałam się z jego rodzicami.
- Siadajcie. Gosposia zaraz poda jedzenie. - Usiadłam obok Gastona, na przeciwko jego mamy.
Napisałam do mamy SMSa że pojawię się na kolacji, nie chciałam żeby czekali na mnie.
- Obiad był bardzo smaczny dziękuję. Zostałabym dłużej ale powinnam wracać do domu. - Powiedziałam po skończonym obiedzie.
- Odprowadzę cię. - Zaproponował Gaston.
- Dzięki ale trafię sama.
- Oj nie marudź. Poczekaj na mnie, skoczę tylko po bluzę.
- Och niech ci będzie.
- Zaraz będę. - Zniknął za drzwiami jadalni.
- Mogę się ciebie o coś spytać? - Spytała Pani Camilla.
- Oczywiście. O co chodzi?
- Co jest między tobą a moim synem?
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Słuchaj znam mojego syna i wiem że dla niego to nie jest tylko przyjaźń. Mogę cię tylko prosić żebyś go nie zraniła.
- Nie zrobię tego. Zależy mi na nim.
- Ciesze się. Masz jakieś plany na jutro?
- Nie.
- W takim razie zapraszam na kolację jutro.
- Dziękuję.Na pewno się pojawię.
- Luna możemy już iść. - Do jadalni wszedł Gaston.
- Okey. Do widzenia Pani Camillo i panie Alvaro. Do jutra.
- Do jutra Luno.
Wyszliśmy i udaliśmy się w stronę mojego domu.
- Czemu powiedziałaś do jutra? - Zapytał mnie.
- Twoja mama zaprosiła mnie na kolacje jutro.
- Spodobałaś jej się. Rzadko zaprasza kogoś z moich znajomych.
- To miłe. Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne, w końcu jesteśmy przyjaciółmi.
- Czy ty czujesz do mnie coś więcej niż tylko przyjaźń?
- Czemu pytasz?
- Twoja mama mi to zasugerowała. Chciałabym wiedzieć czy to prawda?
- Może. Skończ ten temat.
- Nie, proszę powiedź szczerze. Podobam ci się?
- No tak. Trochę...
- Ty mi również. - Powiedziałam cichutko.
- Co?
- Ty również mi się podobasz. - Powiedziałam już głośniej.
- Luna czy będziesz tak miła i pójdziesz jutro ze mną do kina?
- Czy to ma być randka?
- Powiedzmy.
- Okey. Przyjdziesz jutro po mnie o szóstej?
- Pewnie. Do jutra. - Doszliśmy do mojego domu.
- Do jutra. - Pocałowałam go szybko w usta i uciekłam do domu.
Gaston stał jeszcze chwile przed drzwiami domu Bensonów a potem szczęśliwy poszedł do domu.
Luna poszła do swojego pokoju. Przed nią została tylko trudna rozmowa z Ambar.
~~*~~