poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Rozdział 20

Ambar:

Dzisiaj poniedziałek a razem z nim zajęcia z teatru. Kompletnie o nich zapomniałam. Mieliśmy na dzisiaj przygotować scenkę w której będziemy udawać kogoś innego. Ja razem z Delphi i Jazmin zamieniłyśmy się. Ja miałam być Jaz, Delphi mną a Jaz Delphi. Jazmin chyba wyszło to najlepiej. Delphi pokazała mnie jako ta zła Ambar której nie obchodzi nic oprócz siebie ale przecież ja już taka nie jestem. Zmieniłam się i to chyba na lepsze. A wszystko dzięki Lunie. Nigdy nie pomyślałam że jedna osoba aż tak zmieni moje życie. Gdyby nie ona nadal byłabym z Matteo i wmawiała sobie że to miłość. A tak to poznałam chłopaka dzięki któremu czuje że mogę spędzić z nim resztę życia. Chciałabym żeby i Luna i Matteo znaleźli kogoś takiego. A może? Nie to jest niemożliwe. Chociaż? Może? To nie było by takie złe. Nawet ja mogę wymyślić coś sensownego. Tylka jak ich połączyć? Zaczęłam się zastanawiać jak to by wyglądało. Widok w moich myślach był całkiem ładny.

Luna:

Nauczycielowi fotografii bardzo spodobały się nasze zdjęcia. Zwrócił nam tylko uwagę o światło padania. Dostaliśmy ocenę A+.  Obecnie ćwiczymy z Matteo nasz układ.Idzie nam coraz lepiej. Ale zawsze jest jakieś ale. Tym razem nie potrafię mu zaufać w jednej figurze. Bo jaką mam pewność że mnie nie upuści? Gaston zapewnia mnie że nic się nie stanie ale jednak ja mam pewne obawy. Konkurs za niecałe dwa tygodnie. Dzisiaj pokazaliśmy Tamarze naszą piosenkę po przyspieszeniu. Bardzo jej się spodobała. Cieszyła się że tworzymy coś nowego. Oznajmiła mi również że jak chłopaki byli w stanie pracować razem i się nie po zabijać to ja jestem w stanie zaufać Matteo. Wyglądało to jakby wszyscy byli przeciwko mnie. Eh...zrobiliśmy sobie krótką przerwę. W barze spotkaliśmy Ambar i Simona. Rozmawiali o czymś przyciszonym głosem. Mam nadzieje ze nic nie kombinują. Nie chcieliśmy im przeszkadzać więc poszliśmy w stronę Gastona który przepraszał Ninę za wczorajsze zachowanie. Po minie Niny poznałam że ma go już dość. Uratowaliśmy ją na chwile. Pogadałam z Niną o lekcjach na jutro. Czekała na mnie przeklęta chemia której nie rozumiałam. Matteo zaproponował mi wspólną naukę.Nie miałam wyjścia. Rodzice gdyby się dowiedzieli nie pozwoliliby mi wystartować w konkursie. Postanowiliśmy odrobić lekcje po próbie, u niego w domu. Zapowiada się ciekawy wieczór ale trzeba się wziąć do pracy. Po drodze na tor zgarnęliśmy jeszcze Ambar i Simona. Z każdymi kolejnymi ćwiczeniami było jeszcze gorzej. Tym razem z którymś obrotem wylądowałam razem z Matteo na podłodze. Upadek nie był aż taki bolesny ponieważ upadłam na niego. Dopiero teraz widzę jakie ma ładne oczy. Takie brązowe z nutką niebieskiego. Jezu o czym ja myślę? Skarciłam się. Matteo oczywiście musiał pokazać mi swój ironiczny uśmieszek. Ambar pomogła mi wstać. Byłam wściekła. Pierwszy raz nie mogłam nauczyć się układu.
To już zaczęło mnie przerastać. Może lepiej się poddać? Ustąpić miejsce Ambar? Co się ze mną działo? Teraz nie byłam w stanie sobie na to odpowiedzieć. Matteo wyrwał mnie z rozmyślań. Zaproponował żebyśmy poszli się pouczyć. Nie uśmiechało mi się to ale wiedziałam że sama nie dam rady chemii. Jego dom był całkiem blisko mojego. Wnętrze było jasne i przestronne ale było w nim jakoś cicho. Jakby nie było żywej duszy. Dowiedziałam się że jego rodzice wyjechali a służba znajdowała się najprawdopodobniej w kuchni. Zaprowadził mnie do salonu. Było mi bardzo wygodnie. Wolałam spędzić ten wieczór siedząc z nim na kanapie i rozmawiać albo coś obejrzeć a nie odrabiać prace domową ale lekcje same się nie odrobią. Ku mojemu zdziwieniu poszło nam szybko. Nie licząc jednej książki rzuconej w mojego nauczyciela. I do tego jeszcze wszystko zrozumiałam. Matteo jest świetnym nauczycielem. Prosił mnie żebym została na kolacji. Nie chciał jeść sam. Zgodziłam się. Chociaż tak mogłam się mu odwdzięczyć. Wysłałam tylko Ambar SMS-a żeby nie czekali na mnie. Kolacja z Matteo przebiegła w ciszy. Zrobiło się późno. Zaproponował że mnie odprowadzi. To było miłe z jego strony ale mieszkałam tylko trzy ulice dalej. Zapewnienia że nic mi się nie stanie nie dały pożądanego efektu. Tak więc wracałam w towarzystwie mojego drogiego przyjaciela. Opatulona w jego bluzę gdyż wieczory stały się dość chłodne. Droga minęła nam na przyjemnej rozmowie. Trochę o szkole. Trochę o konkursie. Dowiedziałam sie że jeśli zrezygnuje on razem ze mną. Nie mogłam mu tego zrobić. Postanowiliśmy że jutrzejszy dzień poświęcimy na różne ćwiczenia zaufania. Obu stronom wyjdzie to na dobre. Całkiem szybko udało nam się dotrzeć do mojego domu. Pożegnaliśmy się buziakiem w policzek. Dopiero w pokoju zorientowałam się że nie oddałam mu bluzy. Nie zdążyłam dobrze się rozebrać a do pokoju wpadła Ambar żądając mnóstwo pytań. Na moje nieszczęście musiała poznać bluzę Matteo. Zaczęła snuć te swoje teorie. Zamknęła się dopiero jak dostała poduszką. Oczywiście wielka Ambar Smith musiała mi oddać. Tak zaczęła się walka którą oczywiście wygrałam.

Następny dzień:
Roller:
Ambar:

Dzisiejszy dzień zrobiliśmy sobie wolny od wrotek. Ja akurat wykorzystałam to na śpiewanie z Simonem. Zaśpiewaliśmy ,,Profugos". Ładnie nam wyszło. Chcielibyśmy ją zaśpiewać na kolejnym Open'ie. Luna zajmowała się jakimiś ćwiczeniami na zaufanie. Jak dla mnie to ich nie potrzebuje ale i tak by mnie nie posłuchała. Nadal nie daje mi spokoju bluza Mattea w Lunity pokoju. To by znaczyło że była u niego. Jestem ciekawa co tam sami robili bo rodzice Mattea wyjechali z tego co pamiętam. Moje oko zauważyło też Jazmin i Nica. Siedzieli razem. Rozmawiali i trzymali się za ręce. Czekajcie co? Oni trzymają się za ręce? I Jaz nic mi nie powiedziała? Dlaczego ja nic wcześniej nie zauważyłam? Nigdzie za to nie widziałam Niny i Gastona. Zazwyczaj Ninka odrabia gdzieś w kącie lekcje a teraz jej nie ma. Czyżby odważyła się wrócić na wrotkowisko? Później to sprawdzę. Teraz jestem zajęta Simonem który stworzył dla mnie piosenkę. Jaki on jest cudowny. Nie mogłam wymażyć sobie lepszego chłopaka. Gdy skończył zasłużył na całusa odemnie. Piosenka była śliczna.

Sharon:

Skończyłam rozmawiać z prawdziwymi rodzicami Luny. Kto by pomyślał że rozwiązanie zagadki będzie takie proste. Jej mama była w szoku że po szesnastu latach jej córka się odnalazła. Chciała ją zobaczyć jak najszybciej ale lepiej dla Luny i jej brata że jeszcze o sobie nie wiedzą. Wszystko wypłynie na jaw gdy przyjdzie czas.
~~*~~

11 komentarzy:

  1. Super rozdział, szczególnie podobał mi się fragment o Lutteo, Matteo jest przekochany, a do tego jeszcze ta bluza.
    Na miejscu Lunki, nie oddawałabym jej heh
    Jasmin i Nicko, hmm Nismin? Średnio brzmi, ale ciesz się, że znalazłaś kogoś nawet dla wiecznie samotnej Jasmin.
    Oby Gastina szybko się pogodziła, nie lubię gdy ta dwójka się kłóci;/
    Tak sobie teraz myślę, że może tym bratem okaże się Gaton? Pasowałoby, ale z drugiej strony przez chwilę byli parą... no a brat z siostrą całujący się? Jakoś nie bardzo haha
    Czekam na nowy rozdział, życzę weny;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Luny i gastona też to podejrzewam od paru rozdziałów. Wystarczy połączyć fakty: Luna jest adpotowana/Sharon mówi "Dla Luny i jej brata"/Luna po pocałunku z Gasyonem powiedziała mu, że go kocha, ale jak siostra brata, a nie dziewczyna chłopaka/Lunie śnił się brunet o brązowych oczach,a po obudzeniu się miała wrażenie, że go zna. wszystko łączy się w całość ;)

      Usuń
    2. Prawda, ale jeśli faktycznie okazali by się być rodzeństwem, obydwoje mogliby czuć lekki niesmak, w końcu całowali się nie raz w pierwszych rozdziałach i byli sobą nawet chwilowo zauroczeni.

      Usuń
    3. Masz rację, ale lepsze to niż jakby to Matteo byłby jej bratem.

      Usuń
  2. Boję się, kto okaże się bratem Luny. Fajnie to wymyśliłaś, nie mogę się doczekać, kiedy cała prawda wyjdzie na jaw. Rozdział, jak zawsze, świetny. Scenka z Lutteo świetna ♥ Matteo jest taki kochany. Chciałabym mieć takiego nauczyciela.
    Jazmin i Nico? Nie wierzę! Przyznam szczerze, że niezbyt pasuje mi ta dwójka razem, ale może z czasem się do tego przekonam. Tymczasem czekam na nowy rozdział, buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejne wspaniałe opowiadanie. Tylko czemu tak krótko? :/ Jazmin i Nico? Trochę dziwnie, ale podoba mi się to ;)Scenka z Lutteo cudowna! I jeszcze ta bluza <3 Tylko żal mi Gastiny :( Nie lubię jak się kłócą. W końcu Ambar przyznała, że się zmieniła dzięki Lunie. Do tego Simbar :)Tylko gdzie Yamiro i Pelfi? I co z Jim? Rozdział PRAWIE idealny, bo szkoda mi Gastiny :( Napraw to w nastepnym rozdziale, proszę!
    Dobra, dzisiaj się napisałam.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy...
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, mam nadzieję, że tym bratem Luny jest Gaston, bo jak przeczytałam końcówkę o tym właśnie bracia przez moją głowę przeleciała taka myśl - a co jeśli to Matteo?! Ale nie, nie może być, przecież nie zrobiłabyś nam tego. Prawda??? Nie, nie, nie to nie jest możliwe, przecież jak Sharon powiedziała bologicznej matce Luny o jej córce ta od razu chciała się z nią spotkać, a przecież rodzice Matteo wyjechali, więc natychmiastowe spotkanie byłoby niemożliwe. To nie może być Matteo...
    A tak pozatem bardzo ciekawy rozdział i taki... emocjonujący co widać po moim komentarzu.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny *-*
    Zapraszam do mnie na historię o serialu "Soy Luna" której nikt jeszcze nie widział na polskim blogerze ;)

    http://story-by-livia.blogspot.com

    Livia xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bombowy ! Jak zawsz
    A ja se podejrzewam Pedro wiecie" ? Gaston nie jest brunetem! Farbowaniec !
    I tak nysle ze to będzie na początku pomyślą oboje ze to matteo ( jak w darach aniola)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ale w sumie Luna jak pocałowała Gastona to powiedziała mu, że kocha go. Ale nie jak dziewczyna chłopaka tylko jak siostra brata.

      Usuń
  7. Rozdział dobry.Tak jak inni myślę,że to Gaston jest jej bratem.

    OdpowiedzUsuń