Luna:
Zostałam obudzona przez Amandę. Miałam godzinę do śniadania. Dopiero teraz zauważyłam że śpię w wczorajszych ubraniach. Myśli zaczęły krążyć wokół wczorajszej rozmowy z rodzicami. Jestem adoptowana. Moi rodzice nie są moimi prawdziwymi rodzicami. I co ja mam teraz robić? Mam udawać że nic się nie stało?
Łzy zaczęły zbierać się w kącikach moich oczu ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Nie będę płakać. Poszłam się umyć. Nałożyłam mocniejszy makijaż żeby zatuszować wczorajszą sytuacje. Miałam jeszcze 15 minut. Zeszłam do salonu gdzie znalazłam Panią Sharon.
- Dzień dobry Pani Sharon.
- Witaj Luno. Jak się czujesz?
- Dobrze. Rozumiem że słyszała pani o moich rodzicach?
- Ależ tak. Ambar mi powiedziała. Czy mogłabym ci jakoś pomóc?
- Czy byłaby możliwość odnalezienia mojej prawdziwej rodziny?
- Na pewno nie będzie to łatwe. Ale mogłabym spróbować.
- Dziękuje bardzo. Poprosiłabym moich ,,rodziców'' ale oni nie mają takich znajomości jak Pani.
- Jak tylko się czegoś dowiem od razu ci powiem.
- Dziękuje.
- A teraz chodź na śniadanie.
- Dobrze.
Poszłyśmy do jadalni. Czekała już na nas Ambar.
- Hej Ambar.
- Hej Lunita. Jak się czujesz?
- Dobrze. Dziękuje za troskę. To ty sprowadziłaś Matteo?
- Przepraszam po prostu pomyślałam że poprawi ci nastrój.
- Nie przepraszaj. Poprawił mi humor. Dziękuje że byłaś ze mną.
- Zawsze możesz na mnie liczyć.
- Tak jak ty na mnie. W każdej sytuacji.
- A co z piżama party?
- Odbędzie się. W szkole porozmawiam z Niną.
- Okey. Tak sobie pomyślałam że może wystąpiłybyśmy razem na Open'ie?
- A co z Matteo? Myślałam że występujecie razem.
- Tak ale on może wystąpić z Gastonem.
- To może zatańczymy wszyscy razem do ,,un destino''?
- Dobry pomysł. Pogadamy z nimi w szkole. Kończ jedzenie bo się spóźnimy.
- Już kończę. Spokojnie zdążymy.
Niedługo potem byłyśmy już w szkole. Czekał już na nas Matteo i Gaston. Przywitaliśmy się.
- Jak się czujesz Luna? - Zapytał Matteo.
- Już dobrze. Dziękuje że byłeś wczoraj.
- Nie ma za co. Zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuje.
- Co mnie ominęło? - Zapytał Gaston.
- Nie mówiłeś mu? - Zapytała Ambar Mattea.
- Nie, jeśli Luna będzie chciała to może sama mu powiedzieć. - Odpowiedział.
- Chodzi o to że zostałam adoptowana. - Wyjaśniłam.
- Nie spodziewałem się tego. Siostrzyczko mogę ci jakoś pomóc?
- Skończ ten temat.
- Okey. To zejdźmy na inny. Zatańczysz ze mną na Open'ie?
- O tym chcieliśmy z nami pogadać. Z Ambar wpadliśmy na pomysł żebyśmy zatańczyli razem.
- Czyli my nie mamy nic do gadania? - Zapytał Matteo.
- Nie. Tańczymy do piosenki ,,un destino''. - Wyjaśniła Ambar.
- A i dzisiaj próba w Rollerze. - Dodałam.
Zostawiłam ich i poszłam przywitać się z Niną.
- Hej Nina.
- Hej Luna. - Przytuliliśmy się.
- Jak rozmowa z rodzicami? - Zapytała.
- Jestem adoptowana. - Odparłam smutno.
- Jejku Luna, nie spodziewałam się tego.
- Ja też nie ale tak bywa. Pani Sharon powiedziała że spróbuje znaleźć moich prawdziwych rodziców. Nina jak ja mam się teraz zachowywać?
- Normalnie. Luna rodzice to jednak rodzice. Wychowali cię. Dla ciebie przenieśli się do Buenos Aires. Tyle poświęcili. Jesteś im coś winna. Odkąd pamiętasz byli przy tobie.
- Masz racje Nina. Czemu ty zawsze masz racje?
-A jakoś tak bywa. Zapisałaś się już na zajęcia pozalekcyjne?
- O nie! Zapomniałam.
- Spokojnie masz jeszcze czas. Chodź zapiszemy cie. Na co idziesz?
- Na fotografie.
- O to będziemy razem.
Doszłyśmy do listy zajęć pozalekcyjnych. Okazało się że już zostałam zapisana.
- Ale ja się nie zapisywałam. To nawet nie jest moje pismo.
- To chyba kto cię wyręczył.
- Ale kto?
- Albo Gaston albo Matteo zgaduje. Są pod twoim nazwiskiem.
Miała racje. Któryś z tych kretynów mnie zapisał.
Lekcje minęły wyjątkowo nudno. W końcu dzisiaj piątek. Po szkole poszłam z Ambar, Jazmin i Niną do Rollera. Chłopaki mieli do nas dołączyć. Mieliśmy trochę czasu by wypytać Ambar o jej nową miłość.
- No Ambar jak tam między tobą a Simonem? Jesteście na poziomie chemii czy wskoczyliście już na poziom biologii? - Zapytała Jazmin.
- Jazmin przypomnę ci że ja mam chłopaka. Matteo się nazywa.
- Pamiętasz jego imię więc nie jest aż tak źle. Ale powiedz masz zamiar nadal być z Matteo? Czy może spróbujesz z Simonem? - Jazmin nie dawała za wygraną.
- Najpierw muszę się upewnić że Simon jest warty zerwania z Matteo. - Odparła.
- Ambar tylko proszę nie zrań go, tak jak ja to zrobiłam. - Dodałam.
- Spokojnie nie zrobię tego. On naprawdę mi się podoba. Jest inny niż chłopaki z Blake.
- No no ktoś się zakochał.
- Nie zakochałam się!
- Tak sobie wmawiaj.
- Właśnie Nina urządzamy piżama party jutro. Wpadniesz? - Zaproponowała Ambar.
- Sorry dziewczyny ale jutro nie mogę. Może kiedy indziej.
- Szkoda. To będziemy tylko my trzy.
Doszłyśmy do Rollera. Chłopaki przyszli chwile po nas. Najpierw poszliśmy na tor przećwiczyć nasze układy na konkurs. Jazmin wszystko nagrała i wrzuciła na vloga. Potem poszliśmy zobaczyć jak wyjdzie nam piosenka. Szło całkiem nieźle gdyby nie rozmarzona i robiąca maślane oczka do Simona, Ambar. Wszystkiemu przyglądał się Matteo ale jej to nie obchodziło. Chyba na prawdę się zakochała. Później przyszły Jim i Jam. Też chciały poćwiczyć. Udostępniliśmy im scenę.
- Ambar możemy pogadać?
- Jasne o co chodzi?
- Cały czas robisz maślane oczka do tego blondaska. Zapomniałaś że masz chłopaka?
- Co? Ja? Maślane oczka?Haha śmieszny jesteś. Przecież ja kocham tylko ciebie. - Pocałowała go.
Ale dlaczego mnie coś zakuło w sercu na ten widok? Posiedzieliśmy jeszcze trochę w Rollerze i zaczęliśmy się zbierać do domu. Simon też kończył właśnie zmianę. Zaprosiłam go na obiad do nas. Wiedziałam że Ambar się ucieszy. Zgodził się. Matteo widząc że Simon wybiera się z nami pożegnał się z nami i razem z Gastonem poszli w drugą stronę. Nina zniknęła jakoś tak wcześnie że mam wrażenie że czuje coś do Gastona. Musze jej jakoś pomóc bo sama nigdy się nie odważy.
Obiad był bardzo miły. Moi rodzice bardzo się stęsknili za Simonem. Byli trochę zasmuceni że już nie będziemy razem ale nic na to nie poradzą. Posiedzieliśmy jeszcze trochę z Simonem u mnie w pokoju. Miałam okazje zapytać go o Ambar.
- Co sądzisz o Ambar? - Zapytałam prosto z mostu.
- Jest bardzo ładna.
- Mógłbyś z nią być?
- Dlaczego pytasz?
- Bo jest moją przyjaciółką. Mógłbyś?
- Raczej tak.
- Zaproś ją gdzieś na niedziele.
- Luna czy ty chcesz mi znaleźć dziewczynę? Zajętą dziewczynę?
- Można tak powiedzieć. Oni będę ze sobą do konkursu wyłącznie. Oj co ci szkodzi iść gdzieś z nią? Przecież ładna jest.
- Dobra zaproszę ją gdzieś. Ale powiedź jak z tobą.
- Bardzo dobrze. Mam wspaniałych przyjaciół, dobre oceny, kochających rodziców. - Nie chciałam mu się zwierzać z moich problemów.
- Na pewno wszystko w porządku?
- Tak. Na pewno.
- Niech ci będzie ale i tak ci nie wierze. Będę się zbierać. Nico na mnie czeka.
- To u Nica mieszkasz?
- Tak ale chce coś wynająć tylko dla siebie.
- Powodzenia.
- Dzięki. Do jutra?
- Do jutra. - Przytuliliśmy się na pożegnanie. Odprowadziłam go.
Sharon Benson:
- Rej możesz tu podejść?
- Oczywiście Pani Sharon. O co chodzi?
- Młoda Valente prosiła mnie o odnalezienie jej prawdziwych rodziców. Zajmij się tym. Zacznij od tej rodziny. Jest do nich bardzo podobna. Jeśli nic nie znajdziesz to szukaj dalej. Możesz też zapytać jej adopcyjnych rodziców. Może będą coś wiedzieć. - Podałam mu teczkę pewnej rodziny. Miałam nadzieje że mam dobre podejrzenia.
- Chce mieć jakieś wyniki w następnym tygodniu.
- Oczywiście. Dobranoc Pani Benson.
- Dobranoc Rey.
Następny dzień:
Luna:
Sobota minęła bardzo szybko. Cały dzień spędziłam w Rollerze. To ćwiczyłam na konkurs. Chwila przerwy. Próba na Open. Przerwa. Nauka na test z pierwszej klasy z Niną. Dowiedziałam się że Simon zaprosił Ambar na randkę do restauracji. Nim się obejrzałam a był już wieczór. Przyszła Jazmin. Czas zacząć piżama party. Nie obyło się bez strasznych filmów, wojny na poduszki, wspólnego śpiewania,rozmowy o chłopakach. Dowiedziałam się że Jazmin podoba się Nico. Dziewczyny nalegały bym powiedziała im kto mi się podoba. Ale jakoś żaden nie wpadł mi w oko. Co ja poradzę na to że mam pecha do miłości? Usnęłyśmy wszystkie na podłodze.
Następny dzień:
Niedziela:
Wstałyśmy jakoś koło dziesiątej rano. Zjadłyśmy śniadanie. Ambar została w domu szykować się na randkę a ja z Jazmin wybrałam się do Rollera. Spotkałam Matteo i Gastona. Przywitałam się.
- Luna nie wiesz może co z Ambar? Nie odbiera telefonów. - Zapytał Matteo
- Ona pojechała gdzieś z chrzęsną. Załatwić jakieś sprawy i Ambar wyłączyła telefon bo wiesz Pani Sharon nie za bardzo lubi jak Ambar rozmawia przez telefon w samochodzie. - Skłamałam.
- Dziwne, nic nie mówiła.
- Bo dzisiaj się dowiedziała.
- No trudno to może ty się wybierzesz z nami do kina?
- Właściwie to nie mam żadnych planów. Ale tak dwa na jeden to nie sprawiedliwe.
- To weź Ninę i będzie sprawiedliwie.
- Okey to idę po nią. Czekajcie.
Podeszłam do stolika Niny.
- Zbieraj te książki. Idziemy do kina.
- Ja nigdzie nie idę. Muszę się uczyć.
- Wszystko już doskonale umiesz. Idziemy. Ruszaj się chłopaki na nas czekają.
- Chłopaki?
- Tak chłopaki. Matteo i Gaston. Dawaj ruszaj się.
- Nigdzie nie idę.
- Idziesz. Dobrowolnie czy siłą?
- Już wolę dobrowolnie.
- No to dawaj bo chłopaki czekają.
- Już idę.
W trakcie podróży do kina kłóciliśmy się na jaki film idziemy. Niestety wygrali chłopaki i poszliśmy na jakiś horror. Ja i Nina strasznie się bałyśmy. W trakcie filmu złapałam Matteo za rękę ze strachu. Nie zauważyłam nawet że trzymał mnie tak do końca filmu. I rysował palcem kółeczka na mojej ręce.
Po wyjściu z kina rozdzieliliśmy się. Ja poszłam z Matteo w jedną stronę ponieważ nasze domy są po drodze a Gaston i Nina w drugą. Widziałam panikę w oczach Niny. Nie miała czego się bać. Ufałam Gastonowi i wiedziałam że nic jej się nie stanie.
- Czy Ambar ma zamiar ze mną zerwać? - Zapytał mnie Matteo.
- Dlaczego mnie o to pytasz?
- Bo jesteś jej przyjaciółką. Odkąd się pojawiłaś Ambar bardzo się zmieniła. Powiedz mi prawdę. Czy ona w ogóle coś do mnie czuje?
- O to musisz zapytać jej. Nie chce mieszać się w wasze sprawy.
- Dobra nie chcesz to nie mów. A kim jest ten nowy?
- To Simon. Mój były. Mówiłam ci już kiedyś.
- Ups. Zapomniałem.
Przez resztę drogi Matteo mnie rozśmieszał. Brzuch mnie bolał od tego śmiechu. Odprowadził mnie pod same drzwi. Pożegnał się buziakiem w policzek i poszedł do domu.
W tym samym czasie:
Nina:
Zabije Lunę. Dlaczego ona mnie z nim zostawiła? Nagle zadzwonił mój telefon.
- Przepraszam to pewnie mama.
- Nie krępuj się. Odbierz. - Miałam racje to była mama, jak zwykle. Pytała za ile będę w domu.
- Jak wyciągałaś telefon zgubiłaś książkę. Czytasz kryminały? - Zapytał.
- Ttak. Najczęściej.
- Jak skończysz czytać pożyczysz mi ją?
- Pewnie.
- Dzięki. - Oddał mi książkę. Przez chwile nasze ręce się złączyły ale skrępowana zabrałam rękę i schowałam książkę do torby.
- Czemu przychodzisz do Rollera a nie jeździsz na wrotkach?
- Ja nie umiem. - Powiedziałam cicho.
- Nauczę cie. Tylko musiałabyś zaczekać do skończenia konkursu.
- Nie trzeba. Na prawdę.
- Ależ trzeba. Będę twoim prywatnym nauczycielem. jak ja cię nauczę to będziesz tak dobra jak Luna i Ambar. - Zachichotałam. To było słodkie z jego strony.
- Dziękuje.
- Nie ma za co.
Doszliśmy do mojego domu.
- To do jutra.
- Do jutra. - Pocałował mnie w policzek. Nie wierze. On mnie pocałował w policzek! Już chyba nigdy go nie umyje. I wszystko dzięki Lunie. Muszę jej podziękować.
~~*~~
Oto i 15.
Tak wiem jestem pojebana.
Jest 00.40 a ja dodaje nowy rozdział.
Miłego czytania.
Buziaczki <3 :*